Turcja. Lokalni mieszkańcy kochają bezpańskie zwierzęta
Bezdomne zwierzęta na ulicach dużych miast stanowią bardzo duży problem. Chociaż na całym świecie organizacje działające na ich rzecz robią co mogą, aby zapewnić godziwy byt jak największej liczbie bezpańskich czworonogów, temat jest bardzo trudny do ogarnięcia. Niektórzy ludzie na własną rękę je kastrują i dokarmiają, aby zapewnić im chociaż namiastkę godnego życia. Co ciekawe, Turcy mają szczególny stosunek do kotów i psów żyjących na ulicy. Badanie przeprowadzone w 2022 roku przez tureckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wykazało, że aż 82 proc. osób zadeklarowało, że kocha bezdomne psy i koty.
Dane te mają potwierdzać widok licznych miseczek z wodą i jedzeniem, pozostawiane dla czworonogów na ulicach miast. Portal Middle East Eye oszacował, że w Turcji może żyć nawet 10 milionów bezpańskich psów i kotów, z czego w samym Stambule, czyli największym i najludniejszym mieście w kraju jest ich około 400-600 tysięcy. Eksperci wskazują, że tak wielka stanowi odzwierciedlenie stosunku lokalnych mieszkańców do bezpańskich zwierząt. Regularnie dokarmiane mają dobre warunki do rozmnażania się.
Mężczyzna zamordował bezpańskiego kota. Otrzymał najwyższy wymiar kary
Głośno stało się o sprawie Ibrahima Keloğlana, który zamordował kota Erosa. Zamieszkiwał on Basaksehir, dzielnicę Stambułu, w której mieszka wielu Europejczyków. Ukochany futrzak lokalnej społeczności padł ofiarą mężczyzny w sylwestra. Keloğlan znęcał się nad nim przez blisko sześć minut, co wykazały kamery monitoringu. Zwierze zostało pobite, skopane i uduszone. Mężczyzna został zatrzymany i doprowadzony przed oblicze sprawiedliwości. Pierwotnie skazano go na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności. To jednak nie spodobało się pro-zwierzęcym aktywistom, którzy chcieli, aby ponownie rozpatrzono jego sprawę. Tak też się stało. Po ponownym przesłuchaniu sąd wydał największy wyrok, jaki można otrzymać w tego typu sprawie i skazał go na 2,5 roku pozbawienia wolności. Podczas przesłuchania Keloğlan tłumaczył, że żałuje tego, co zrobił i że będzie go to prześladowało do końca życia.
— Straciłem kontrolę w chwili złości i chwilowego szaleństwa. Popełniłem błąd, którego nigdy w życiu nie zapomnę — powiedział oskarżony. — Przy każdej możliwej okazji kupowałem kilogramy jedzenia i karmiłem koty i psy na obszarach górskich i wiejskich. Karmienie zwierząt działa na mnie terapeutycznie. I obiecuję, że będę to robić i w przyszłości będę korzystać z pomocy psychologicznej tak często, jak tylko będę mógł. (...) Moja żona i rodzina również były piętnowane przez opinię publiczną i nie mogłem występować publicznie. Żadna kara, jaka mnie tu teraz spotka, nie jest porównywalna z tą, której doświadczyłem do tej pory. — dodał.