Tatry. Konie z Morskiego Oka. Tyle zarabia się na transporcie
Na początku maja w Tatrach doszło do sytuacji, która wywołała w Polsce spore oburzenie. Do sieci trafiło bulwersujące nagranie wykonane na drodze do Morskiego Oka. Na filmie widać leżącego konia, który wcześniej ciągnął dorożkę. W pewnym momencie do zmęczonego zwierzęcia podchodzi woźnica, uderzając konia w pysk. Zwierzę natychmiast wstało i mimo przekonywań, że nie groziło mu niebezpieczeństwo, nie wszyscy uwierzyli w taki obrót spraw. O całym zdarzeniu szerzej pisaliśmy w osobnym materiale, a wydarzenia komentowała Anna Płaszczyk z Fundacji Viva.
Stowarzyszenie fiakrów twierdzi, że koń potknął się o kamień, w efekcie czego doznał upadku. Mam problem z tym twierdzeniem. Po pierwsze – to asfaltowa droga, nie leżą tam kamienie, więc trudno się o taki potknąć. Po drugie – jeżeli koń się potyka, to natychmiast wstaje. Leżenie dla konia jest niebezpieczne samo w sobie, bo naraża go na utratę życia. Jeśli koń nie wstaje, to znaczy, że nie może, że nie ma na to siły i dzieje się coś złego. Ten koń nie wstał, a to oznacza, że stało się coś złego. Mógł być przemęczony, bo zbiegał z góry, gdzie wykonał jeden kurs. Droga w dół bardzo obciąża zwierzęta – mówiła w rozmowie z nami Anna Płaszczyk.
Konie z Morskiego Oka wykorzystywane są w celach zarobkowych. Z usług tych korzysta coraz mniej Polek i Polaków, natomiast problemem wciąż pozostają zagraniczni turyści, którzy ochoczo wsiadają na dorożki.
Boją się wyśmiewania i narodowego obciachu. 68 proc. Polek i Polaków jest za likwidacją tego transportu. Z roku na rok mamy jednak więcej turystów zza granicy, którzy korzystają z takich usług – mówiła Anna Płaszczyk.
Ile zarabia się na transporcie konnym do Morskiego Oka? O to pytaliśmy przedstawicielkę Fundacji Viva, która podała przybliżoną kwotę.
Tatrzański Park Narodowy zarabia na tym transporcie milion złotych rocznie i jest zainteresowany tym, żeby te informacje nie docierały do opinii publicznej. TPN nie opublikował komunikatu o wypadku wtedy, kiedy się to stało, tylko w sobotę, 4 maja, kiedy Polska trzęsła się ze złości. Park jest zainteresowany tym, żeby to trwało, co potwierdzają ich działania z ostatnich lat – mówi nam Anna Płaszczyk.