Co piąta wizyta muzealna podczas pandemii odbywała się w muzeum w Krakowie. Tak wynika z danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Mimo obostrzeń sanitarnych na krakowskie instytucje kultury przypadło w ubiegłym roku aż 45 procent całkowitego ruchu w tym sektorze. Ponad 4 miliony osób, mimo ograniczonej oferty.
W normalnym czasie, nie pandemicznym, czasami nawet 3 tysiące wydarzeń odbywa się w miesiącu, więc te 2,5 tysiąca przedstawień czy spektakli, 4,5 tysiąca wydarzeń w sumie, w skali całego roku, to nie jest bardzo dużo - mówi Pełnomocnik Prezydenta Krakowa do spraw Kultury Robert Piaskowski.
Dyrektor Muzeum Krakowa Michał Niezabitowski uważa, że takie liczby świadczą o jednej, prostej rzeczy - ludzie chcą chodzić do muzeów.
Mówi się o takich trzech zjawiskach w świecie kultury. Poważne książki się o tym pisze. Mówi się, że istnieją takie zjawiska jak memory boom, history boom i museums boom. To znaczy taki boom na poznawanie pamięci, świadome interpretowanie pamięci. Boom na rozumienie historii - mówi.
Urzędnicy podkreślają, że GUS wziął pod uwagę wyniki z 53 na 113 krakowskich muzeów, więc dane mogą być jeszcze lepsze.
Muzealnicy i inni przedstawiciele sektora kultury przyznają jednak, że patrzą w najbliższą przyszłość z obawami. Chodzi o wariant delta koronawirusa, który w krajach zachodniej Europy zaczyna zataczać coraz szersze kręgi pod względem liczby nowych zachorowań. Tamtejsze instytucje kultury już szykują się na kolejne zamknięcia w jesieni i polskie również muszą się z takim zagrożeniem liczyć.