Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego mówi, że są gminy, które w ubiegłym roku nie wymieniły ani jednego pieca.
Niestety na 182 gminy w Małopolsce w 2020 roku nie wymieniono ani jednego kotła. Mam nadzieję, że to się zmieni i w 2021 roku będziemy mieć zupełnie inne wyniki, bo jeżeli takie tempo się utrzyma, to z wymianą kopciuchów uporamy się za 30 lat - stwierdza.
Kuleje też inwentaryzacja. W Małopolsce udało się skatalogować jedynie połowę palenisk.Według szacunków, na terenie województwa jest ich ok. 300 tys.
Wicemarszałek Tomasz Urynowicz tłumaczy, że spadek tempa wymiany kotłów wiąże się ze zmianą sposobu jej finansowania.
Kończą się projekty realizowane ze środków unijnych, z Regionalnego Programu Operacyjnego, który były głównym źródłem pieniędzy na wymianę kotłów, a jednocześnie to nowe źródło, czyli program Czyste Powietrze, który będzie jedyną formą finansowania nie nabrał odpowiedniego ropędu - stwierdza.
Dodaje, że niedługo będzie więcej wiadomo na temat liczby palenisk. Pomóc ma w tym Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków. Teraz to właściciele nieruchomości, a nie samorządy mają bowiem obowiązek informowania władz o źródłach ogrzewania w budynkach.
Ewa Lutomska podkreśla, że problemem jest również brak edukacji ekologicznej. Wciąż zdarza się, że w paleniskach lądują śmieci.
Urzędnicy przeprowadzili 16,7 tys. kontroli. Wykryli 992 przypadki nieprzestrzegania przepisów uchwały antysmogowej, zaś w 833 przypadkach odkryto, że Małopolanie palą śmieciami - takie sytuacje nie powinny mieć miejsca - stwierdza.
Wicemarszałek Urynowicz zaznacza, że właśnie dlatego został uruchomiony system ekointerwencji. Podkreśla, że jedynym sposobem na unikanie takich negatywnych zjawisk są konsekwentne kontrole i niestety kary finansowe dla trucicieli.
Zgodnie z zapisami znowelizowanej uchwały antysmugowej dla Małopolski, na wymianę bezklasowych pieców mieszkańcy regionu mają czas do końca 2022 roku.