Spis treści
Ministerstwo Infrastruktury odrzuciło apel górali ws. nowelizacji prawa o quadach
Podhalańscy samorządowcy mają problem z quadami. To kwestia znana w regionie od dawna — nielegalne przejazdy tymi pojazdami niszczą ważne przyrodniczo tereny i praktycznie pozostają nieuchwytni. Niestety, politycy w Sejmie nie planują zająć się regulacją przepisów, związanych z quadami. Ministerstwo Infrastruktury stwierdziło, że dotychczasowe przepisy, związane z funkcjonowaniem tego typu pojazdów, są wystarczające, zwłaszcza jeśli uzupełniają go przepisy prawa miejscowego. Podhalańscy samorządowcy są nie tylko rozczarowani tą decyzją, ale i się z nią fundamentalnie nie zgadzają.
— Odpowiedź, która wpłynęła z Ministerstwa Infrastruktury od sekretarza stanu pana Stanisława Bukowca jednoznacznie stanowi, że Ministerstwo w tym zakresie nie planuje jakichkolwiek zmian, biorąc pod uwagę to pismo i te wydarzenia, które miały miejsce, uważając, że dzisiejsze przepisy są wystarczające. Wystarczy je odpowiednio egzekwować. My jako samorządowcy gmin powiatu tatrzańskiego z tym się nie zgadzamy i liczę tutaj, wspólnie liczymy, że nasi posłowie też wykażą się większą aktywnością w tym zakresie — powiedział nam Roman Krupa, wójt gminy Kościelisko.
Dlaczego obecne prawo ws. quadów jest niewystarczające? Burmistrz Zakopanego komentuje
Podhalańscy samorządowcy nie zamierzają się poddawać i planują kontynuować wysiłki w sprawie nowelizacji prawa, dotyczącego quadów. Jak wskazuje w rozmowie z nami Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego, lokalni politycy czują się rozczarowani, ponieważ ich prośby nie były duże — chodziło o wprowadzenie obowiązkowej rejestracji tych pojazdów, tak, aby w przypadku złamaniu prawa, można było namierzyć jego właściciela. Obecne przepisy tego nie gwarantują, przez co trudno wyciągnąć konsekwencje prawne wobec osób, które to prawo łamią.
— Na pewno te rozmowy będą prowadzone, bo jest to taki drażliwy temat tutaj. Nie tylko na Podhalu, ale w innych gminach turystycznych również, gdzie ten problem quadów występuje. U nas do tego dochodzą jeszcze skutery śnieżne zimą, jeżeli są warunki. I tak naprawdę, no my nie chcieliśmy dużo. Zależało nam na tym, żeby była obowiązkowa rejestracja pojazdów wykorzystywanych komercyjnie, czyli te w wypożyczalniach, tak, żeby móc zidentyfikować właściciela i móc ewentualnie egzekwować przepisy. Bo nawet mając uchwały lokalne, które dziś obowiązują, to my za bardzo nie możemy egzekwować tych przepisów, jak nie wiemy, kto to prawo złamał, prawda? Pojazdy są często niezarejestrowane, przejeżdżają i nawet fotopułapki, czy jacyś świadkowie, którzy to widzą te zdarzenia, nie są w stanie tego zgłosić skutecznie, bo nie wiemy tak naprawdę kto to był — powiedział nam Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego.
Mniej interwencji ws. quadów w Zakopanem po wprowadzeniu lokalnych przepisów
Rada Miasta Zakopanego przyjęła 26 czerwca tego roku uchwałę zakazującą poruszania się pojazdami terenowymi — takimi jak quady, motocykle crossowe czy off-roady — poza drogami publicznymi i trasami wyznaczonymi w terenie. Nowe przepisy mają na celu ograniczenie niszczenia przyrody oraz prywatnych gruntów przez nieodpowiedzialnych użytkowników, którzy dotychczas często przemierzali łąki, pola i lasy bezprawnie. Jak przekazał w rozmowie z nami burmistrz miasta, efekty wprowadzonych przepisów widać już teraz. Przedsiębiorcy dostosowali się do nowego prawa, a interwencji w sprawie quadów jest mniej.
— Tutaj jest jeszcze druga strona medalu. Muszę przyznać, że przedsiębiorcy nieco dostosowali się do tych uchwał i już jest mniej tych interwencji, mniej zgłoszeń od mieszkańców. Także to prawo też działa, za co przedsiębiorcom lokalnym, którzy prowadzą taką działalność, dziękuję. Uważam, że można wyciągnąć pewien kompromis, można to robić w zgodzie z właścicielami terenów, no ale też, przede wszystkim, w zgodzie z naturą, żeby po prostu tych terenów wartościowych nie niszczyć — powiedział nam Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego.
W Tatrach zrobiło się różowo. Na Hali Gąsienicowej zakwitła wierzbówka:
