Pierwsze spotkanie w sprawie Strefy Ograniczonego Ruchu na Kazimierzu odbyło się w marcu. Podczas rozmów grupa mieszkańców i przedsiębiorców przedstawiła swoje propozycje na to, jak mogłaby wyglądać strefa, żeby pogodzić interesy zarówno mieszkańców, jak i turystów i osób, które zajmują się handlem i usługami. Podczas spotkania ustalono 14-dniowy termin, w trakcie którego miasto miało opracować kształt SOR uwzględniający propozycje grupy społecznej. Do kolejnej rozmowy nie doszło ze względu na wybuch pandemii koronawirusa.
- Liczyliśmy, że powrócimy do tego dialogu, ale zamiast tego zostaliśmy zaskoczeni zapowiedzią wprowadzenia Strefy Ograniczonego Ruchu. To będzie gwóźdź do trumny miejscowej przedsiębiorczości, która już przez koronawirusa jest w opłakanym stanie. Turyści i korzystający z różnych lokali usługowych nie będą mieli jak dojechać, zaś właściciele tychże stracą swobodny dostęp do swoich restauracji, hoteli itd. To wszystko spowoduje, że biznes przestanie być rentowny - mówi Tomasz Nosek, przedsiębiorca z Kazimierza.
Sebastian Kowal z ramienia Miejskiego Inżyniera Ruchu zaznacza, że SOR będzie wprowadzony na wyraźną prośbę mieszkańców i rady dzielnicy.
- Obszar tej strefy nie jest taki, jaki był przed jej zamknięciem spowodowanym koronawirusem, ale został wprowadzony na mniejszym fragmencie, jak to było w 2017 roku. Jednocześnie uwzględniliśmy uwagę rady dzielnicy, by SOR obowiązywała także na części ulicy Miodowej w czasie, kiedy nie obowiązuje strefa płatnego parkowania. Moi przełożeni są otwarci na kontakt ze wszystkimi mieszkańcami, ale tylko wtedy, gdy przedstawiane są merytoryczne argumenty - mówi Sebastian Kowal w imieniu MIR w Krakowie.
Pierwszy protest zapowiadany jest na środę na Placu Wszystkich Świętych. Następne mają odbywać się w każdy piątek.