Czwarta fala pandemii. Coraz więcej czerwonych stref w Polsce
Czwarta fala pandemii koronawirusa w Polsce stała się faktem. W naszym kraju notujemy coraz więcej zakażeń COVID-19. Dla przypomnienia jeszcze dwa tygodnie temu liczba nowych zachorowań utrzymywała się na poziomie nieco ponad 200 dziennie. W tym momencie jest ich ponad dwa razy tyle. Co więcej, minister zdrowia podkreślił, że jeszcze pod koniec września możemy osiągnąć 1000 zachorowań na dobę.
Co będzie oznaczać wzrost zakażeń? Oczywiście powrót obostrzeń. Rząd nie przedstawił jednak, jak miałyby wyglądać restrykcje w przypadku czwartej fali pandemii. Wiadomo jednak, że ograniczenia będą regionalne. Mają dotknąć te miejsca, gdzie liczba zachorowań będzie największą, ale też poziom wyszczepialności będzie na niskim poziomie.
Czerwone strefy w Polsce. Jest tam już Podhale. Jakie regiony jeszcze?
Zarówno przedstawiciele rządu, jak i naukowcy zwracają uwagę, że szczepienia przeciwko COVID-19 chronią przed zakażeniem lub ciężkim przebiegiem choroby. Mimo to wciąż dużo osób nie chce przyjąć preparatu. Najnowsze wskaźniki nie pozostawiają wątpliwości. Tam, gdzie mamy mało zaszczepionych osób, tam szybko rośnie liczba zakażeń.
Tak jest m.in. na Podhalu. Wśród mieszkańców jest bardzo dużo osób, które nie planuje przyjąć preparatu.
Polecany artykuł:
W niedzielę, 12 września MZ poinformowało o 476 nowych zachorowaniach. Najwięcej w woj. mazowieckim - 63, małopolskim - 51 oraz lubelskim - 48. W poniedziałek, 13 września natomiast odnotowano w sumie 269 zakażeń (pamiętajmy jednak, że to dane z niedzieli, gdy wykonuje się mniej testów). Najwięcej zachorowań mamy w woj. mazowieckim (35), lubelskim (37) oraz małopolskim, łódzkim i zachodniopomorskim (po 21).
Warto jednak spojrzeć na powiaty, bo to według nich mają być planowane obostrzenia. W weekend powiat tatrzańskim miał kolor bordowy - czyli najciemniejszy z możliwych. Podobna sytuacja była w powiatach: sokólskim, tureckim, łęczyńskim, biłgorajskim i leżajskim. W sobotę i poniedziałek powiat tatrzańskim świecił się na czerwono. Patrząc jednak na to, że w miniony weekend tłumy turystów okupowały Tatry, wzrost zakażeń jest mocno prawdopodobny. Co więcej, przyjezdni, wracając do swoich domów, przenoszą wirusa dalej.