- Mam piętnaście lat, a już usłyszałam wiele złego na swój temat, na przykład, że osoby LGBT to onaniści. Byłam porównywana do zwierząt, do nie-ludzi, a ja jestem człowiekiem. Gdyby nie ta presja to może nie musiałabym brać antydepresantów i chodzić na terapię. Moje prawa są łamane, a ja się na to nie godzę, dlatego tutaj walczę - mówi uczestniczka protestu.
- Równe prawa należą się wszystkim, nie można nazywać ludzi ideologią - mówi kobieta uczestnicząca w proteście ze swoim synem. - Ja uważam tak samo jak mama! Wszyscy powinni być tak samo równo traktowani - dodaje syn.
Tego samego dnia na Rynku Głównym odbył się także drugi protest osób LGBT i ich sojuszników, który zakończył się pod krakowską kurią.