Klaudyna Schubert przed wybuchem pandemii była na urlopie. Wakacje spędziła w słonecznej Brazylii. To właśnie ten wyjazd zmotywował ją do działania i do wymyślania nowych projektów. Pojawił się jednak problem. Zamknięto granice i przede wszystkim ludzi w domach. Odbierała telefon za telefonem o odwoływanych spotkaniach artystycznych, sesjach, spektaklach w które angażuje się na co dzień. I zadała sobie jedno ważne pytanie: poddać się, czy właśnie teraz zmotywować do jeszcze większego działania?
Gdy rozpoczęła się pandemia zauważyłam, że Kraków stał się miastem gołębi. Na ulicach było pusto, a ja uwielbiam fotografować ludzi. Wtedy mnie olśniło i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki i opowiedziałam jej o pomyśle na który wpadłam. Ta zareagowała najlepiej. Wyciągnęła statyw, aparat i powiedziała działajmy – mówi Klaudyna Schubert
I tak powstał pomysł żeby sfotografować dwanaście kobiet w ich najbliższym, intymnym otoczeniu. Niesamowite jest to, że wszystkie zdjęcia powstały bez wychodzenia z domu. Kobiety kontaktowały się z Klaudyną za pomocą komunikatorów i aplikacji. Klaudyna robiła „printscreeny” ekranów. Mówiła jak ustawić meble, którą lampę włączyć.
Niesamowite było to, że dziewczyny słyszały mnie tylko na słuchawkach. Aranżowały swoją przestrzeń. Tak powstały wspaniałe zdjęcia ich codzienności. Jedna spędza czas na balkonie, inna na dachu. Pojawiają się ujęcia z sypialni. Na jednej fotce jest też dodatkowa bohaterka kotka Zgoda. Wchodziła nam w każdy kadr więc stwierdziłyśmy, że nie może jej zabraknąć. Ja mówiłam dziewczynom jak mają ustawić meble i światło w swoich pokojach. Można powiedzieć, że aranżowałam te przestrzeń będąc czasem po kilkaset kilometrów od nich – dodaje Klaudyna Schubert
Fotografka w kobietach szukała emocji jakie towarzyszą im w życiu w „zamknięciu”. Szukała minimalizmu i złapania chwili. Jedną z bohaterek zdjęć jest aktorka Maja Pankiewicz. Maje można zobaczyć na dwóch zdjęciach – pierwsze to zdjęcie w małej garderobie aktorki, a drugie w pokoju w kawalerce.
Miałam poczucie, że za każdym zdjęciem stoi jakaś historia i każde zdjęcie niesie za sobą opowieść. Te fotografie to stan zawieszenia każdej z nas. To dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, nikt nigdy nie robił mi zdjęć w ten sposób. W zasadzie fotografa nie było, słyszałam tylko prowadzący głos z oddali. Ten mówił mi jak mam stanąć, gdzie dać rękę, jak się zachować. Jak dla mnie był to taki rodzaj dopuszczania do największej intymności – mówi Maja Pankiewicz
Zdjęcia można podziwiać w wirtualnej galerii, która powstała specjalnie z tej okazji. Jak podkreśla fotografka – ten projekt pokazał, że da się zrobić dobre zdjęcie w każdych warunkach. Dzięki tej akcji udało się przełamać stres w robieniu zdjęć portretowych. To piękne uczucie fotografa, że możesz stworzyć coś pięknego z niczego.