W tej sprawie urzędnicy wystąpili o opinię do SANEPID-u. Jeśli służby sanitarne podzielą ich wątpliwości, to droga do zakazu będzie otwarta.
Tego typu sprzedaż może budzić obiekcje i może być zagrożeniem, bo wiemy, jak to się odbywa. Jeżeli z SANEPID-u przyjdzie pozytywna odpowiedź, to to zrobimy. W każdym przypadku z tymi osobami podpisywana jest umowa, w której jest klauzula mówiącą o tym, że właściciel terenu - czyli miasto - może na jakiś czas zobowiązać handlowca do powstrzymania się od handlu z uwagi na ważne okoliczności są. Uważamy że te okoliczności zachodzą - informuje Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu.
Zdaniem krakowskiego SANEPID-u sprzedaż z tzw. ręki jest bezpieczna w przypadku zachowania środków ostrożności.
Jeśli taka osoba zachowuje warunki higieny to tak. Jeśli ma czyste ręce i je myje, jeśli sprzedaje w rękawiczkach, bądź podaje obwarzanki za pomocą specjalnego kija, to nie ma zagrożenia. Ważne jest też zachowanie odpowiedniej odległości - mówi Dominika Łatak-Glonek, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.
Przedstawicielka SANEPID-u dodaje, że organ nie zamierza wszczynać szczególnych kontroli sprzedawców obwarzanków.
Urząd miasta podkreśla, że ewentualny zakaz sprzedaży "z ręki" będzie również obowiązywać handlarzy na miejskich placach targowych.