Zakażenia personelu krakowskich szpitali utrudniają ich pracę. W szpitalu imienia Ludwika Rydygiera na izolacji lub kwarantannie przebywa obecnie 1/5 lekarzy i 1/10 pielęgniarek. W szpitalu miejskim imienia Stefana Żeromskiego zarażonych jest około 80 pracowników. W ubiegłym tygodniu źle było też w szpitalu MSWiA.
Musieliśmy przesunąć kilka zabiegów chirurgicznych, ortopedycznych, ginekologicznych właśnie ze względu na brak personelu, konkretne anestezjologów. Była to sytuacja dość drastyczna, ale teraz już część osób wróciła z izolacji, kwarantann. Aktualnie sytuacja jest stabilna - mówi wicedyrektor placówki do spraw lecznictwa Krzysztof Czarnobilski.
Jak dotąd placówki radzą sobie bez pomocy zewnętrznej przesuwając medyków z innych oddziałów na COVID-owe, ale to też ma swoją cenę w postaci wyczerpania personelu.
Bardzo się sprężamy i prosimy kolegów. Oni rozumieją sytuację i biorą dodatkowe dyżury, wymieniają się dyżurami licząc, że jak kolega czy koleżanka wróci to weźmie ich dyżur, no ale mają tych dyżurów gęsto i faktycznie są osoby, które są w związku z tym bardzo zmęczone - mówi wicedyrektorka Szpitala Żeromskiego Katarzyna Turek-Fornelska.
Oblężenie przeżywa również podstawowa opieka zdrowotna. Brak każdej pary rąk do pracy w przychodni oznacza od kilkudziesięciu do kilkuset pacjentów dziennie, którzy nie zostaną obsłużeni.
Z powodu dużej liczby zakażeń wśród personelu na ponad tydzień zamknięto oddział pediatryczny w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym. Mali pacjenci z Nowego Targu musieli jeździć do innych miejsc. Oddział wrócił do normalnego funkcjonowania dopiero w minioną sobotę.