Do zdarzenia doszło 18 stycznia br. Policjanci otrzymali zgłoszenie o możliwości podłożenia ładunku wybuchowego w jednym z budynków urzędu administracji publicznej. Na miejsce udali się policyjni pirotechnicy, którzy po sprawdzeniu obiektu wykluczyli zagrożenie. Konieczne było jednak ustalenie, kto stoi za fałszywym alarmem.
Udało się to w marcu. W minioną środę policjanci zjawili się w mieszkaniu w okolicy Salwatora, w którym miała się znajdować sprawczyni zgłoszenia. Gdy jej nie zastali, postanowili sprawdzić okoliczny teren. W trakcie patrolowania rejonu, na pobliskim przystanku autobusowym kryminalni zauważyli podejrzewaną kobietę. Po wylegitymowaniu i potwierdzeniu jej tożsamości została ona zatrzymana i przewieziona do policyjnej jednostki.
Tłumaczenie 20-latki było zaskakujące. Mieszkanka Krakowa przyznała się do zawiadomienia o fałszywym podłożeniu bomby. Jak podkreśliła, była zdenerwowana i wzbudzona, gdy okazało się, że nie może tego dnia odebrać dowodu osobistego, na który oczekiwała.
20-latka usłyszała zarzut fałszywego zawiadomienia o podłożeniu ładunku wybuchowego, za co grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Wobec kobiety zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.