Agresja w internecie. Grupy na Facebooku ociekają hejtem
Zamysłem takich grup, jak "Kraków MPK(gdzie są kanary)" czy "Kanar Alert Kraków" miało być informowanie o tym, gdzie i kiedy spotkać można kontrolerów biletów w komunikacji miejskiej oraz - jak możemy przeczytać w regulaminach obu - "ratowanie innych przed mandatem za brak biletów/ważności KKM".
Sprawdziliśmy, czy tak faktycznie jest. Oto pierwszy z brzegu komentarz:
"Czemu niektórzy mają tutaj problem z pokazywaniem twarzy kanarów? Ci dranie powinni być rozpoznawani WSZĘDZIE. NAWET JAK IDĄ DO SPOŻYWCZAKA!!! (...) Teraz, gdy mamy już ich atencję, mam nadzieję, że te szczury kanałowe (a i tak to jest miłe określenie) pomyślą 2 razy zanim zostaną kanarami i konfidentami. JE*AĆ ICH WSZYSTKICH!!! (pis. oryg.)" - pisze jeden z użytkowników.
Spośród zapytań na temat tego, jak uniknąć zapłaty za mandat i informacjach o kontrolach biletowych znaleźć można mnóstwo podobnych komentarzy. Użytkownicy albo stoją po dwóch stronach barykady, albo nakręcają jedni drugich, usprawiedliwiając, na przykład, ataki na kontrolerów:
"Z Hama księcia nie zrobisz, ale na odwrót zawsze może się stać. Jak zasłużył to w papę zarobił (pis. oryg.)" - czytamy pod wpisem na temat pobicia jednego z kontrolerów.
Problemem jest również to, że na jednej z tych grup, zrzeszającej ponad 30 tys. użytkowników, zamieszczane są zdjęcia kontrolerów podczas pracy. Warto wspomnieć tutaj jednak o tym, że udostępnianie i rozpowszechnianie wizerunku osób bez ich wiedzy jest nielegalne. Kontrolerzy biletów nie są osobami publicznymi (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych wskazuje, iż na rozpowszechnienie wizerunku osoby fizycznej potrzebna jest zgoda osoby tam przedstawionej. Co bardzo istotne, zgoda ta powinna być świadoma i wyraźna, nie może być dorozumiana).
Co ciekawe, obie z omawianych facebookowych grup posiadają regulaminy, zakazujące m.in. zamieszczania zdjęć ludzi z widocznymi twarzami. Dziwi również jeden z zapisów: "Autentyczne, pełne ekspresji dyskusje uatrakcyjniają grupy, ale mogą w nich być także poruszane tematy delikatne i poufne. Informacje udostępniane w tej grupie powinny w niej pozostać". Dlaczego dziwi? Posty, zdjęcia jakie są udostępniane na grupie "Kraków MPK(gdzie są kanary)" może zobaczyć każdy, to grupa otwarta.
"Wielokrotnie zgłaszaliśmy problem do administratorów tej grupy, i do Facebooka. Niestety, grupa nadal jest aktywna. Cały czas walczymy jednak i staramy się, by ukrócić nielegalny proceder. O wsparcie poprosiliśmy ZTP" - przekazuje nam Piotr Wieczorek, rzecznik spółki Rewizor.
Po lekturze komentarzy uświadomić sobie można, że kontrolerzy są hejtowani głównie za to, że... są kontrolerami, czyli osobami, których jednym z obowiązków jest wypisywanie mandatów pasażerom w przypadku braku ważnego biletu na przejazd. To, że jazda "na gapę" jest karana grzywną - powinien wiedzieć każdy, kto korzysta z komunikacji miejskiej.
"Dziennie w Krakowie pracuje 68 kontrolerów biletów - to są warunki umowy, jaką mamy podpisaną z ZTP. Tych kontrolerów jest teraz dużo więcej, niż było u poprzedniego wykonawcy. Wiele osób mogło się przyzwyczaić do tego, że mogą jeździć "na gapę" bez konsekwencji, i teraz się irytują. Problemem jest jednak to, że irytacja zaczęła przeradzać się w agresję" - przekazuje nam Piotr Wieczorek.
Komentujący skarżą się m.in. na to, że w przypadku niedziałającego biletomatu nie powinni dostawać mandatów. Tutaj trzeba pamiętać, że według Zarządzenia Dyrektora ZTP w Krakowie z dnia 27 stycznia 2023 roku - zepsuty automat biletowy nie uprawnia do darmowego przejazdu (w przypadku otrzymania mandatu, można się od takiej decyzji odwołać).
Kolejną bolączką komentujących jest wlepianie mandatów osobom, które korzystają z aplikacji służących do kupowania biletów. I kiedy jedni faktycznie mieli problem z bankowością, połączeniem, telefonem, czymkolwiek... i mimo szczerych chęci biletu nie mogli kupić, drudzy kombinowali i zakupu dokonywali dopiero, kiedy zobaczyli kontrolera. Teraz w przypadku rozpoczęcia kontroli biletów w danym pojeździe ich zakup przez smartfony jest blokowany - to ze względu na wcześniej stosowane nieuczciwe praktyki.
Ponadto, to co ważne, wchodząc do każdego pojazdu komunikacji miejskiej w Krakowie, zgadzamy się na regulamin ZTP.
A jeśli ktokolwiek faktycznie doświadczył przemocy bądź był świadkiem przemocy kontrolera wobec pasażera, może napisać skargę do firmy zatrudniającej kontrolerów na zlecenie ZTP.
Nagonka na kontrolerów biletów przeniosła się z internetu do rzeczywistości
Trzy w przeciągu kilku tygodniu i pięć na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy napaści na funkcjonariuszy Rewizor miało miejsce w Krakowie. Dwa razy pobito kobietę, obie z kontrolerek wylądowały w szpitalu: jedna miała zszywany łuk brwiowy, druga trafiła do lecznicy po wypchnięciu z autobusu i uderzeniu głową o chodnik.
Z urazem głowy do szpitala trafił także kontroler, który pod koniec stycznia br. próbował wylegitymować jednego z gapowiczów. Kolejny z pracowników firmy Rewizor zaatakowany został przez trzech mężczyzn. Pasażerowie podróżujący bez biletu używając pięści i metalowej kuli ortopedycznej napadli na kontrolera, powodując poważny uraz głowy.
Do powyższych napaści doszło podczas wykonywania przez kontrolerów czynności służbowych. Na facebookowej grupie "Kraków MPK(gdzie są kanary)" znajdziemy odnośniki do materiałów traktujących o tychże atakach. Jak reagują na nie członkowie społeczności?
"Gdzie można wpłacić nagrodę dla pasażera??"; "a nagroda to rozumiem dla tego Pana ?", "Jak się chamica nie umiała zachować. .." (pis. oryg.) - to kilka z wielu komentarzy pod materiałem na temat ostatniej napaści, gdzie pobito po twarzy i wypchnięto kontrolerkę z autobusu.
Nie wszyscy oczywiście pochwalają agresywne zachowanie gapowiczów wobec kontrolerów. Niektórzy zaznaczają, że wyrzucenie kontrolerki z autobusu mogło zakończyć się tragicznie. Na wielu nie robi to jednak wrażenia.
Jak przekazuje nam rzecznik spółki Rewizor, kontrolerka jest obecnie w złym stanie fizycznym (musiała wrócić do szpitala) oraz w bardzo słabej kondycji psychicznej. Dowiadujemy się również, że tylu napaści na kontrolerów biletów, ile miało miejsce w ostatnim czasie w Krakowie, spółka Rewizor nie odnotowała w żadnym innym mieście.
"Działamy również w innych miastach. Pojedyncze incydenty się zdarzają, ale nigdzie nie ma takiego poziomu agresji, jak w Krakowie - przekazuje rzecznik.