Wypadek przy moście Dębnickim. Odbył się pogrzeb najmłodszej ofiary
Do tragicznego wypadku doszło nad ranem, w sobotę 15 lipca. Wówczas żółte renault, kierowane przez 24-letniego Patryka P., syna Sylwii Peretti, spadło z mostu Dębnickiego i dachowało na Bulwarze Czerwieńskim. W wypadku oprócz Marcina zginęli także kuzyni 23-letni Aleksander T. oraz 24-letni Michał G. W czwartek, 20 lipca odbyło się ostatnie pożegnanie najmłodszej z ofiar, 20-letniego Marcina H. Uroczystość odbyła się w kościele parafialnym w Strumianach. Na miejsce tłumnie przybyli rodzina i przyjaciele zmarłego.
Wzruszająca mowa pogrzebowa księdza podczas pogrzebu Marcina H.
Podczas uroczystości pogrzebowych ksiądz wygłosił wzruszające i dające do myślenia kazanie. Kapłan zwrócił się do rodziców, tłumacząc, że śmierć to dopiero początek, a cierpienie, chociaż niewyobrażalne dla rodziców, zawsze kończy się zmartwychwstaniem.
– W obliczu śmierci rodzi się pytanie dlaczego? Ja nie wiem. I każdy, kto próbowałby udzielić odpowiedzi na to pytanie stałby się fałszywym prorokiem. Nie da się ukoić bólu rodziców po stracie dziecka. Nie ma odpowiedzi na pytanie dlaczego cierpimy. Bóg nie udziela odpowiedzi, informacji, dlaczego cierpimy, ale Bóg zna cierpienie. Patrzył na cierpienie swojego Syna, Maryja patrzyła na cierpienie swojego syna. Wiedzieli, że na cierpieniu się nie kończy, że na końcu największego cierpienia jest zmartwychwstanie – mówił kapłan podczas kazania. – Na końcu każdej śmierci nawet tej najbardziej niezrozumiałej jest zmartwychwstanie. Droga rodzino, Bóg jest bliżej Was niż kiedykolwiek wcześniej. Nie dajcie się omamić fałszywymi podszeptami, że Boga nie ma, że Was nie kocha. Bóg kocha Was miłością silniejszą niż śmierć – dodał.
Ważny apel księdza do młodych podczas pogrzebu Marcina H.
W trakcie ostatniego pożegnania 20-latka ksiądz zwrócił się w kazaniu także do młodych. Z ust kapłana padły mocne i ważne słowa do przyjaciół i znajomych Marcina, w których duchownych wzbudził refleksję nad ich czynami, mogącymi zakończyć się równie tragicznie.
– Drodzy przyjaciele, młodzi, taki licznie dziś zgromadzeni w tym kościele: Czy Bóg tak chciał? Czy zaplanował, by wasi przyjaciele zginęli? To zbyt wielkie oskarżenie. Bóg nie chciał tego wypadku, ale przyjął, że się wydarzył. Jedyne czego chce Bóg to kochać każdego człowieka, dlatego nas stworzył. By to było możliwe, dał każdemu rozum i wolność w podejmowaniu wyborów. Bóg nie może zmienić naszych wyborów. Bóg był z nimi w tym samochodzie, w ostatnich sekundach życia. Tajemnicą jest czy oni Go tam dostrzegli. Ilu z Was mogło być na ich miejscu, ile razy przekraczaliście granice zdrowego rozsądku? Nie jesteście nieśmiertelni, a każda wasza decyzja odbija się na życiu kogoś innego. Spójrzcie na płaczących rodziców! Czy warto było tak ryzykować? Ile razy przekraczaliście prędkość? Przyjrzyjcie się tym łzom. Wasze decyzje zawsze odbijają się na czyimś życiu. Ta śmierć to wypadek, zbiór niefortunnych decyzji podejmowanych wcześniej, nie tylko w dniu wypadku – mówił ksiądz.