Kraków. Czy Zakrzówek jest niebezpieczny? Rozmowa z ratownikiem WOPR
Kąpielisko na krakowskim Zakrzówku cieszy się ogromną popularnością wśród mieszkańców i gości przebywających pod Wawelem. Od tego roku nieco zmieniły się zasady związane z korzystaniem z basenów. Limit zmniejszono z 1000 do 600 osób. Mimo to kolejki są zmorą tych, którzy chcą wypocząć nad wodą. Zakrzówek to jednak nie tylko strzeżone kąpielisko, ale również spory akwen, w którym można legalnie pływać od zeszłego roku. Wcześniej kąpiel w Zakrzówku była zabroniona. W tym roku, a także w latach poprzednich na Zakrzówku w Krakowie dochodziło do tragedii. Co jest ich przyczyną? O to pytaliśmy specjalistę znającego zbiornik.
Jeżeli chodzi o Zakrzówek, to nie mówimy głównie o utonięciach. Z mojej wiedzy wynika, że przypadki utonięć związanych z tym, że ktoś wypłynie gdzieś dalej są nieliczne. Najwięcej wypadków spowodowanych jest skokami do wody, które są niebezpieczne. Ludzie nie sprawdzają dna, nie wiedzą, co się tam znajduje i skaczą. To właśnie stąd biorą się wypadki śmiertelne. Od strony kąpielisk ratownicy pilnują tego, aby turyści nie wchodzili na skały i nie skakali. Ochrona działa na podobnej zasadzie, jeżeli widzi takie zachowania, to wzywa policję i straż miejską. Przy bazie nurkowej i od drugiej strony akwenu nie ma ratowników, więc też trudniej tego dopilnować. Ludzie albo wspinają się na skały z wody, albo przechodzą przez ogrodzenie. Myślę, że całkowite ogrodzenie zbiornika i tak by nie pomogło. Jestem o tym praktycznie przekonany. Ludzie albo by przez nie przechodzili, albo je psuli, albo znaleźli inne miejsca i sposoby, aby dostać się na skały - mówi ratownik krakowskiego WOPR Michał Gołąb.
Samo kąpielisko jest strzeżone przez ratowników. Nie oznacza to jednak, że rodzice mogą być mniej czujni. Wręcz przeciwnie. Jakie błędy nad wodą popełniają krakowianie?
Jeżeli chodzi o kąpielisko, to najczęściej, nie generalizując, są to rodzice, którzy nie pilnują dzieci. Trzeba pamiętać o ustalonym prawnie obowiązku opieki nad dzieckiem. Również w regulaminie kąpieliska jest zawarta taka informacja. Dziecko musi być pod stałą opieką rodzica. To nie może wyglądać tak, że rodzic siedzi na brzegu, a dziecko jest w wodzie. Rodzic ma być z dzieckiem na wyciągnięcie ręki. W tym roku dwukrotnie skakałem do wody po ludzi na Zakrzówku i były to dzieci. Inne błędy to również przecenianie swoich możliwości - dodaje.
Jak wygląda kwestia bezpieczeństwa na Zakrzówku?
Rodzice również potrafią zajść ratownikom za skórę, próbując ich pouczać.
Niestety, często zdarzają się takie sytuacje. Ja jestem bardzo wyczulony na dzieci pozostawione bez opieki. Zdarza się, że jak ktoś z nas podejdzie do rodzica i powie, że ma być z dzieckiem w wodzie, to rodzice odpowiadają, że przecież od czegoś tu w końcu jesteśmy. Owszem, jesteśmy od pilnowania, ale na Zakrzówku pilnujemy 600 osób, a nie jednej konkretnej, także ze strony rodziców również zdarzają się i takie argumenty. Mówią, że to my jesteśmy odpowiedzialni za dzieci, a nie oni – mówi ratownik.
Czy Zakrzówek jest trudnym zbiornikiem?
Faktycznie, amatorzy powinni wybierać jednak kąpielisko, jednak zauważyłem, że jeżeli ludzie decydują się na pływanie na otwartym akwenie, to większość, a nawet wszyscy – mają ze sobą sprzęt asekuracyjny, taki jak bojka czy węgorz. Rzadko widzę osobę, która płynęłaby bez sprzętu. W niektórych miejscach na Zakrzówku głębokość sięga 32 metrów. Ludzie mają tego świadomość, więc zabierają ze sobą sprzęt asekuracyjny – dodaje Michał Gołąb.
Najlepsze kąpieliska blisko Krakowa. Te miejsca warto odwiedzić w wakacje
Problemem nad wodą wciąż pozostaje alkohol.
Bagry i Zakrzówek to dwa różne akweny. Na tym drugim mamy ograniczoną liczbę osób, jest też kąpielisko, a także więcej ratowników na zmianie. Na Bagrach limitów nie ma, dużo więcej osób przebywa w jednym miejscu. Tam ludzie są – niestety – mniej odpowiedzialni. Alkohol tutaj wchodzi do rozmowy, ludzie pływają również bez sprzętu. Na Zakrzówku, jeżeli zobaczymy alkohol, to takie osoby wypraszamy, bo łamią regulamin. Tego jest tam dużo mniej. Na innych akwenach to o wiele szerszy problem – mówi ratownik krakowskiego WOPR.
Specjalista wystosował również apel do osób, które przebywają nad wodą.
Nie wchodzimy do wody pod wpływem alkoholu. Ponad 50 proc. utonięć w latach ubiegłych miało miejsce po spożyciu alkoholu. Nadmienię, że od kwietnia bieżącego roku nad wodą zginęło 160 osób. Na różnych akwenach ważna jest wzajemna obserwacja. Jeżeli widzimy, że komuś coś zagraża, albo zaczyna się topić – natychmiast wezwijmy pomoc. Niestety, widać czasami „znieczulicę” społeczną w tym aspekcie. Ludzie nie za bardzo reagują, oczywiście nie zawsze. Jeżeli chcemy pływać dalej – bojka, lub inny sprzęt asekuracyjny. Najlepiej również płynąć w dwie osoby, a nie w pojedynkę. Apel do rodziców – przy dziecku w wodzie. Wiele osób nie wie też, jak wygląda osoba, która się topi. Widziałem taką sytuację, gdzie dziecko było dosłownie przed matką, która nie miała pojęcia, że się topi. W filmach wygląda to inaczej, jednak w rzeczywistości ludzie raczej nie machają rękami krzycząc. Trudno to opisać, jednak wygląda to tak, że taka osoba jest zanurzona w wodzie po nos, głowa pozostaje odchylona do tyłu i tak, jakby człowiek próbował wspinać się po drabinie – mówi Michał Gołąb.
Jak podaje małopolska policja, tylko w pierwszym miesiącu wakacji w Małopolsce doszło do sześciu utonięć. Tylko jednego dnia (21 lipca) życie nad wodą straciły trzy osoby.
Przyczynę większości wypadków nad wodą należy upatrywać w nadmiernej brawurze osób zażywających kąpieli, często połączonej z alkoholem, słabym rozeznaniu zbiornika oraz brakiem umiejętności – pisze policja.