Śmiertelny wypadek przy moście Dębnickim. Na bulwarze płoną znicze
Do wypadku z udziałem czterech młodych mężczyzn w wieku 20-24 lata. Wśród ofiar znajdował się Patryk P., syn znanej z programu "Królowe życia" Sylwii Peretti. Wstępna ustalenia policji i prokuratury wskazują, że to właśnie on prowadził w chwili tragedii żółte renault. Świadczą o tym nagrania z monitoringu miejskiego. Obecnie w miejscu wypadku na bulwarze, gdzie dachował i rozbił się samochód, stoi rząd zniczy i czerwonych róż. Zapytaliśmy krakowian, co sądzą o tam potwornym incydencie.
Krakowianie są wstrząśnięci po wypadku przy moście Dębnickim
Chociaż od wypadku minęło już kilka dni, emocje wśród mieszkańców miasta wciąż nie mijają. Nawet żar lejący się z nieba nie powstrzymał przechodniów przed zatrzymaniem się przed murkiem na bulwarze Czerwieńskim, w który uderzył samochód i refleksją na temat tego, co się wydarzyło. Mieszkańcy Krakowa w rozmowie z nami byli zgodni co do jednej rzeczy. Potworna tragedia, która zabrała życie czwórki młodych ludzi, nie powinna się wydarzyć, jednak ludzie zdecydowanie oddzielają śmierć mężczyzn, od tego, jak do niej doszło.
— Potworna tragedia, szkoda chłopaków. Trzecia rano, pusta ulica, skusiło. Może gdyby tego muru nie było, to by im się udało przeżyć, jakby wpadli do Wisły. No coś okropnego — powiedział nam mieszkaniec Krakowa.
— Szkoda ludzi. Tragedia dla rodzin, dla matek, dla ojców. Też mam dzieci w podobnym wieku, ciężko to sobie wyobrazić. Nie zgadzam się z tymi wszystkimi komentarzami, z tym hejtem, że niby sami są sobie winni. Tego w ogóle nie powinno być. Trzeba oddzielić te dwie sprawy [okoliczności wypadku — dop. red.]. Wiadomo, że to nie powinno się wydarzyć, ale trzeba myśleć o rodzicach, którzy na całe życie zostają z tą tragedią — powiedziała nam polska turystka, która do Krakowa przyjechała z synem w wieku zmarłych w wypadku mężczyzn. — Każdy w młodości robi głupie rzeczy, nie można patrzeć na ludzi przez ten pryzmat — dodał jej syn.
Śmierć czterech młodych mężczyzn. Głosy krytyki rzadsze, ale ich nie brakuje
Wśród krakowian przychodzących na bulwar Czerwieński dominują głosy wsparcia dla rodzin ofiar wypadku. Znacznie rzadsze są krytyczne głosy wobec zachowania młodych mężczyzn oraz ich szybkiej i nieodpowiedzialnej jazdy, chociaż i takie się zdarzają. Mieszkańcy miasta zwracają uwagę na to, jak niewiele brakowało, aby liczba ofiar drastycznie wzrosła.
— Horror. Widziałem nagrania z monitoringu, to się w głowie nie mieści, jak można być tak bezmyślnym. Sobota, środek nocy, wystarczyłoby, żeby grupa młodzieży, która ma teraz wakacje, wracała tym bulwarem z imprezy. Już by ich też nie było. Jak można w ścisłym centrum miasta, przed remontowanym mostem jechać ponad 150 km/h!? Masakra. To było proszenie się o tragedię. Szkoda rodziców tych dzieciaków, ale trudno nie powiedzieć, że sami to na siebie ściągnęli. Oby inni wzięli z tego lekcję na przyszłość, bo teraz to już chyba tylko tyle można — powiedział nam mieszkaniec Krakowa, który codziennie przejeżdża tędy w drodze do pracy.