Aktywiści na miejscu rozplątywali łapki tych ptaków, które dało się łatwo uwolnić. Mieli ze sobą rękawiczki, skalpele i środki dezynfekcyjne, dzięki temu wielu gołębiom udało się pomóc natychmiast. Część odłowionych zwierząt okazała się jednak chora. Cięższe przypadki trafiły do kliniki weterynaryjnej.
- Jeśli chodzi o mojego gołąbka to jest to maleństwo. Ma bardzo dużą biegunkę, jest bardzo osłabiony, no i pewnie będzie wymagał antybiotykoterapii - mówi jedna z krakowianek, która w akcji wzięła udział po raz pierwszy. - Mój gołąb ma zdeformowane nogi, pewnie pójdzie do lecznicy - dodaje jej kolega.
Gołąb - jeden z symboli krakowskiego Rynku, ma mocno nadszarpniętą reputację. Niesłusznie, bo wbrew powszechnemu przekonaniu nie roznosi chorób, którymi człowiek może się zarazić. Przesiadując na parapetach czy dachach brudzi jednak często okolice, a to wielu się nie podoba. Dariusz Grochal z fundacji "Chatka gołębia" stara się chronić ptaki i walczy o ich dobre imię.
Przede wszystkim, żeby im nie szkodzić, nie płoszyć, nie przepędzać. Jeżeli już koniecznie chcemy stosować jakieś zabezpieczenia okien czy elewacji, to stosujmy metody, które są dla gołębi niegroźne, czyli nie metalowe kolce, a metalowe spirale. Jeśli chcemy je dokarmić, to tylko i wyłącznie ziarnem, nigdy starym chlebem, resztkami ze stołu czy obwarzankami.
Gołąb to ptak udomowiony. Przez setki lat służył człowiekowi to transportu wiadomości i korespondencji. Po drugiej wojnie światowej te usługi ptaków przestały być potrzebne, dlatego t,e żyjące dawniej w gołębnikach, ponownie zdziczały. Do dziś jednak bardzo lgną do człowieka.