Lwów. Obrońcy miasta przygotowują się na ewentualne walki. Zbierają najpotrzebniejszy sprzęt defensywny i taktyczny, który może przydać się w bezpośrednich starciach.

i

Autor: Taras Repytskyi Lwów. Obrońcy miasta przygotowują się na ewentualne walki. Zbierają najpotrzebniejszy sprzęt defensywny i taktyczny, który może przydać się w bezpośrednich starciach.

Lwów to bezpieczna przystań? Są tacy, którzy docierają tam na piechotę

2022-03-14 20:28

"Ludzie starają się wydostać tak daleko od Mariupola, jak tylko się da - do Lwowa niektórzy docierają nawet na piechotę" - mówią działacze niosący pomoc humanitarną w tym mieście. Uchodźcy z najmocniej ostrzeliwanych miejscowości codziennie przybywają do Lwowa, który uważają aktualnie za bezpieczną przystań.

Niektórzy postanawiają zostać w jednym z nielicznych dużych miast nieostrzelanych jeszcze przez Rosjan. We Lwowie schronienie znalazło już nawet 200 tysięcy uchodźców z miejsc najmocniej dotkniętych działaniami wojennymi.

- Pociągi z Kijowa do Lwowa pokonują tę trasę w nawet 20 godzin. W czasach pokoju trwało to 5, 6, maksymalnie 7 godzin. Kiedyś w każdym wagonie mieściło się maksymalnie 35 osób, teraz jedzie w nich po 200 - mówi Taras Repytskyi z ukraińskiego Instytutu Inicjatyw Społecznych.

Działacze tej organizacji niosą teraz pomoc uchodźcom, którzy docierają do Lwowa. Ci przybywają na miejsce z traumą, niektórzy wymagają pomocy medycznej, a cały ich bagaż ogranicza się nieraz do paszportu, telefonu i niewielkiego zapasu gotówki. Niektórzy z nich docierają do miasta pieszo albo kilkoma różnymi środkami transportu. Zakładając, że uda im się w ogóle ewakuować z miasta, z którego chcą uciec. W Mariupolu po 10 dniach ciągłych ostrzałów Rosjanie przepuścili w końcu w poniedziałek pierwszy konwój cywili chcących wydostać się z oblężonej miejscowości. Mniej szczęścia miał transport pomocy humanitarnej, który próbował dostać się do tej zamkniętej strefy. Tego konwoju Rosjanie nie przepuścili.

Dla osób, które zamierzają przynajmniej tymczasowo zostać we Lwowie, otwarte zostało Centrum Adaptacji i Reintegracji. W praktyce to punkt, w którym uchodźcy ze wschodniej Ukrainy mogą otrzymać różnego rodzaju pomoc.

- Wczoraj było u nas już 15 dzieci i 20 dorosłych. Dostarczamy im pomoc psychologiczną, arteterapię [to terapia przez sztukę - red.]. Robimy, co możemy - relacjonuje.

Repytskyi dodaje, że Lwów potrzebuje ciągłego wsparcia w niesieniu pomocy humanitarnej. Brakuje m.in. leków, opatrunków i wyposażenia taktycznego. "Potrzebujemy wszystkiego, co pomoże naszym obrońcom się przygotować" - mówi działacz. Zauważa, że choć Lwów wydaje się miastem dość spokojnym jak na wojenne realia, mieszkańcy przygotowują się do ewentualnych walk. "Teraz nigdzie nie można czuć się bezpiecznie", mówi Repytskyi, przywołując tragiczny w skutkach rosyjski ostrzał poligonu wojskowego w Jaworowie. To miasto położone w obwodzie lwowskim, zaledwie 20 km od polsko-ukraińskiej granicy.W ataku zginęło 35 osób, 134 zostały ranne.

Poważnym problemem jest nie tylko skala pomocy humanitarnej, która musi trafić do każdej potrzebującej osoby, ale także kwestia zatrudnienia. Ci, którzy chcą postanawiają przynajmniej na razie zostać we Lwowie, mają trudności ze znalezieniem pracy, której - szczególnie w obliczu natłoku nowych mieszkańców - zwyczajnie brakuje.

Wolontariusze z całego świata pomagają uchodźcom w Przemyślu