"Lex covid-19" to jedna z przyjętych przez rząd specustaw, pozwalająca wznosić budynki bez konieczności uzyskania pozwolenia na budowę, wbrew miejscowym planom zagospodarowania i ustawie o ochronie zabytków. Nie jest potrzebne nawet okazanie prawa do własności gruntu. Warunkiem jest usprawnienie walki z koronawirusem.
Ze względu na specyficzny charakter przepisów, urzędnicy nabrali podejrzeń i zlecili kontrole budzących wątpliwości inwestycji.
Przede wszystkim sprawdzimy te miejsca, w których wydaje nam się, że ta argumentacja, mówiąca o walce z Covid była tylko pretekstem czy alibi, żeby taki budynek powstał - wyjaśnia Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu.
Wśród najbardziej wątpliwych inwestycji, Dariusz Nowak wymienia osiedle domków jednorodzinnych, przeznaczonych na izolatoria, hale magazynowe, w których prowadzone mają by badania nad wpływem roślin na SARS CoV_2 czy myjnię samochodową. Pierwszy przypadek bardzo łatwo zweryfikować, pod kątem zgodności z ustawą, bo lista izolatoriów ustalana jest przez urząd wojewody. W pozostałych przypadkach urzędnicy mogą mieć kłopot z podważeniem argumentów inwestorów.
Jeśli okaże się, że budowle nijak mają się do walki z pandemią, miasto może wnioskować o wstrzymania budowy, a nawet rozbiórki.
Radny Łukasz Gibała, który w tej sprawie skierował interpelację do prezydenta Jacka Majchrowskiego, chwali kroki miejskich urzędników.
Cieszy mnie, że magistrat sam z siebie podjął działania, ale chcę powiedzieć sprawdzam. Chcę zapytać urzędników, gdzie te budowle powstały czy rzeczywiście sprawdzili, jakie są wnioski z tych kontroli, a jednocześnie zwrócić uwagę Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, bo tylko on może takie budowy zatrzymać - stwierdza.
Dariusz Nowak dodaje, że całkiem realna jest perspektywa, że deweloperzy przyłapani na naginaniu „lex covid-19” będą występowali o legalizację samowoli.