Przypomnijmy, że według prawa po dopisaniu się do spisu wyborców na pierwszą turę, głos w drugiej należy oddać w tym samym miejscu. Chyba, że pobierzemy zaświadczenie o prawie do głosowania. Jak podkreśla mieszkaniec Krakowa, takiego zaświadczenia nie pobierał. Przed pierwszą turą dopisał się do jednego z lokali wyborczych w Krakowie.
Oddał też tam głos. Gdy w to samo miejsce przyjechał, by zagłosować w drugiej turze, okazało się, że nie może. Nie istniał bowiem w spisie wyborców. Od przewodniczącego komisji dowiedział się, że sam ustnie się wypisał przed pierwszą turą. Co jest nieprawdą, bo jak wspominaliśmy w czerwcu głos oddał. Skąd więc zamieszanie?
Jestem w szoku, żeby czekać ponad godzinę, dyskutować z całą komisją, dzwonić osobiście do komisarza wyborczego, po to tylko, żeby usłyszeć, że ktoś, coś źle wpisał w systemie - mówi mieszkaniec Krakowa. - Kłócić się, żeby spełnić obywatelski obowiązek? Wstyd! - dodaje.
Winna platforma ePUAP?
Czy dane mieszkańca Krakowa zostały skradzione? Czy ktoś się pod niego podszywa i wypisał go z listy wyborców? Okazało się, że nie.
Błąd leży po stronie Miasta Krakowa i Platformy ePUAP - powiedział mieszkańcowi komisarz wyborczy, z którym ten się kontaktował.
Jak podkreślił w rozmowie, to nie pierwszy taki przypadek. Od rana miał już odebrać kilka telefonów od osób, które miały problem z oddaniem głosu w Krakowie.
System ePUAP w ogóle jest niedoskonały. Są ludzie, którzy składali wnioski, natomiast system w ogóle tego nie przepuścił i do urzędu one nie dotarły. Pełno jest takich osób - powiedział komisarz wyborczy.
Ostatecznie, po interwencji, mieszkańcowi Krakowa udało się zagłosować. Do spisu wyborców został dopisany... ręcznie. W związku z tą sprawą skontaktowaliśmy się z komisarzem wyborczym. Ten odesłał nas do rzecznika Urzędu Miasta Krakowa. Ten niestety nie odbiera.