Z powodu pandemii koronawirusa, tegoroczny przejazd był inny iż zwykle. Moto Mikołajowie nie mogli osobiście wręczać prezentów małym pacjentom, którzy ryczące maszyny podziwiali przez szpitalne okna. Akcji towarzyszyła zbiórka krwi i osocza ozdrowieńców, które trafi do chorujących na COVID-19.
Chcemy chociaż pomachać przez szybkę dzieciom, które zostały na oddziałach. Równolegle trwa zbiórka krwi i osocza. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy czy uda nam się coś zorganizować, ale udało się. Mamy nadzieję, że przyniesiemy tę odrobinę radości - mówiła Joanna Balicka, jedna z organizatorek akcji.
Profesor Mikołaj Spodaryk, pediatra, koordynator Oddziału Leczenia Żywieniowego podkreślał, że każda edycja Moto Mikołajów to wyjątkowy czas.
Dla nas to święto. Akcja piękna i warta podkreślenia za każdym razem. Ja marzę, by dla dzieci polskich i na całym świecie dzień świętego Mikołaja był codziennie. Moto Mikołaje oddają krew i osocze, przywożą książeczki, ale przede wszystkim przywożą siebie, powodują uśmiech u naszych pacjentów. Pokazujemy, że jesteśmy solidarni z ich chorobą - stwierdził.
Polecany artykuł:
W tym roku do akcji włączyło się wielu debiutantów. Nie zabrakło też stałych bywalców.
Jestem pierwszy raz, bo dopiero w tym roku zdałem egzamin na prawo jazdy. Ale chcę pomagać. My kiedyś zobaczyliśmy akcję na Rynku i postanowiliśmy się włączyć. Zamieniliśmy skóry na stroje mikołajowe, bo idea słuszna. Trzeba sprawić trochę radochy dzieciom, które siedzą w zamknięciu. Zawsze się rozdawało cukierki z kasku, a teraz co? Przez szybkę? Także przejazd będzie inny niż co roku. O to chodzi, żeby akcja się kręciła. Oddajemy krew, przynieśliśmy mnóstwo książek, fajnie, że akcja się rozwija - relacjonowali.
Zebrane książki i gry zostały wcześniej zdezynfekowane i przekazane pracownikom Szpitala. Trafiły do specjalnego pomieszczenia, w którym odbędą kilkudniową kwarantannę.
Profesor Spodaryk przyznał, że pandemia koronawirusa to trudny czas dla podopiecznych Szpitala. Zaznaczył jednocześnie, że akcja ma też drugi wymiar.
Dzieci często są bez rodziców, pobyty są długie i w niepewności, nie ma kontaktów z rodzeństwem, ograniczone wyjścia poza oddział. To nie sprzyja spokojnemu chorowaniu. Dlatego każdy gest jest ważny i pomocny w powrocie do zdrowia. Jest jeszcze jeden wymiar tej akcji. Motocykliści po raz kolejny pokazują, że motocykl to wolność, styl życia. A jak spojrzymy na tych, którzy dziś do nas przyjechali, a nie musieli, to dodamy do tego dobroć, wrażliwość i tolerancję. To nie są rozbójnicy na drodze. To wspaniali ludzie - powiedział.
Po odwiedzinach małych pacjentów, barwna i głośna kawalkada przejechała na ulicę Źródlaną, gdzie motocykliści złożyli wizytę podopiecznym tamtejszej Placówki Opiekunczo-Wychowaczej.