Dzikie zwierzęta w Tatrach. Problem jest nawet w centrum Zakopanego
Tatry pełne są dzikich zwierząt. Stali bywalcy górskich szlaków doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wychodząc na tatrzańskie ścieżkach nietrudno o bliskie spotkania z sarnami, jeleniami, kozicami, a nawet niedźwiedziami. Przedstawiciele Tatrzańskiego Parku Narodowego niejednokrotnie podkreślają, że tereny parku należą właśnie do zwierząt i to ludzi się tutaj gośćmi. Dlatego tak ważne jest, aby nie zaczepiać mieszkańców lasu, nie przeszkadzać im i, przede wszystkim, nie dokarmiać. Sam burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz przypomina przyjezdnym, że chociaż dzikie zwierzęta mogą wydawać się urocze, stanowią śmiertelne zagrożenie dla człowieka.
— Zwierzęta niestety schodzą coraz głębiej do miasta i mamy je tu w zasadzie na co dzień. Nawet ostatnio byłem świadkiem jak turyści chcieli bawić się z jeleniem, który może zrobić im dużą krzywdę, bo to jednak jest dzikie zwierzę. Kilka dni temu już zleciliśmy wykonanie tabliczek ostrzegawczych w języku polskim, angielskim i być może też w arabskim. Będą mówiły, że to są dzikie zwierzęta, do których nie można podchodzić. Tylko też przykro patrzeć na to, że ludzie nie mają instynktu samozachowawczego. To nie jest mały piesek, tylko ogromne zwierzęta. A skrajnie nieodpowiedzialne jest podchodzenie do nich z małymi dziećmi. Jeleń może człowieka przebić na wylot, naprawdę dziwię się turystom — powiedział nam burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz. — Komendant straży miejskiej także dostanie zalecenie, aby porozmawiać z komendantem straży parku. Być może także z innymi instytucjami, które mogłyby się zajmować przenoszeniem takich zwierząt. Niestety my, jako miasto, nie mamy środków do ich przenoszenia — dodał.
Niedźwiedź pałaszuje czereśnie w Tatrach. Wideo to hit Internetu!
Chociaż spotkania oko w oko z niedźwiedziem w Tatrach zdarzają się rzadziej, niż można się spodziewać, taka sytuacja nie jest wykluczona i należy być na nią gotowym. Przede wszystkim w takiej sytuacji nie należy panikować, ani tym bardziej zbliżać się do misia. Jeśli spokojnie odejdziemy w swoją stronę, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że niedźwiedź zignoruje naszą obecność i zajmie się swoimi sprawami. Niektórzy jednak mogą mówić o prawdziwym szczęściu, jeśli chodzi o tego typu niezwykłe spotkania na szlaku. Ostatnio turysta przyłapał tatrzańskiego misia, który siedząc na drzewie, pałaszował czereśnie. Miś ulokował się wygodnie w koronie drzewa i w wygodnicki sposób jadł je prosto z gałęzi. Taki widok nie powinien zaskakiwać o tej porze roku. Niedźwiedzie powoli zaczynają przygotowania do zapadnięcia w sen zimowy, a to oznacza, że w najbliższych tygodniach będą intensywnie poszukiwać pożywienia.