Wyloty zostały odkryte na długości ponad 9 kilometrów w korycie rzeki Rudawy. Siedem z nich nie miało pozwoleń wodnoprawnych. To nie jest pierwszy taki przypadek w Krakowie. Ekolodzy podkreślają, że problem nielegalnych rur w rzekach widoczny jest w całym kraju.
W tym przypadku chodzi o zaniedbania ze strony gmin, ale też te nielegalne rury są wyprowadzone z domostw. To są odcieki z szamb, nielegalne przyłącza właśnie do rur burzowych lub ponadlimitowe zrzuty ścieków z oczyszczalni - mówi Paweł Chodkiewicz ze Strażników Rzek WWF.
Pracownicy Wód Polskich oznaczyli wyloty w Rudawie specjalnymi tabliczkami, które informują, że rury kwalifikują się do zaczopowania. Apelują także do właścicieli o kontakt z służbami.
Teraz ustalamy właścicieli, badamy własność działek. Przystąpiliśmy do tej pracy administracyjnej. Pozwala ona nam z całą pewnością stwierdzić, kto naruszył warunki korzystania i czy starał się o pozwolenia - mówi Radosław Radoń, Dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.
Co jakiś czas w Krakowie prowadzone są kontrole rzek. W marcu wzdłuż Prądnika na odcinku 19 kilometrów znaleziono około 100 wylotów.