Oczyszczalnia ścieków w Płaszowie

i

Autor: Screenshot Wodociągi Miasta Krakowa, Youtube

Mieszkańcy chcą nowej ekspertyzy w sprawie odoru na południu Krakowa. „Na razie nie ma na to pieniędzy" – przekonują urzędnicy

2025-02-11 20:48

Krakowianie z Płaszowa, Bieżanowa czy Podgórza wciąż skarżą się na smród z okolicznych zakładów. Przy magistracie działa specjalny zespół zadaniowy do spraw ograniczenia uciążliwości odorowej. Co do tej pory udało się zrobić?

Na odór skarżą się na niego mieszkańcy Złocienia, Bieżanowa, Prokocimia, osiedla Kabel, czasem Starego Podgórza i Zabłocia. Smród rozprzestrzenia się w zależności od kierunku wiatru. Mieliśmy zapewnienia, że coś wydarzy. Dzieje się, ale powoli. Widzimy pewne światełko w tunelu po dużym epizodzie smrodowym we wrześniu i październiku. Teraz jest zdecydowanie lepiej, ale odór nadal jest wyczuwalny - przekonuje Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa. Jak opisać ten "zapach"? To jest takie zgniłe jajo połączone ze ściekami. Na terenie oczyszczalni w Płaszowie jest najbardziej skoncentrowany - dodaje Fijak. 

Jakie są przyczyny powstawania smrodu, to wszyscy doskonale wiedzą... Natomiast koncentracja przemysłu, który wytwarza nieprzyjemne zapachy oraz zabudowa mieszkaniowa w pobliżu tych zakładów, to geneza problemu... To teren, na którym od wielu lat rozwijały się zakłady, charakteryzujące się produkcją stwarzającą uciążliwości odorowe. Źle się stało, że teren zaczął być traktowany jako mieszkaniowy. Wiele osób może nie było świadomych, że znajduje się oczyszczalnia ścieków, że są zakłady zajmujące się kompostowaniem odpadów zielonych, garbarnia... - wymienia Ewa Olszowska-Dej p.o. dyrektora Wydziału Środowiska, Klimatu i Powietrza Urzędu Miasta Krakowa.

Aktywiści przekonują, że głównym emitorem odoru jest miejska oczyszczalnia w Płaszowie. Zauważają jednak, że coś w tym temacie ruszyło. Jednak nie o wszystko idzie zgodnie z planem. Głównie przez brak odpowiednich narzędzi kontroli. Nie czekając na pieniądze z zewnątrz oczyszczalnia zaczęła remont i mam nadzieję, że to przyniesie jakiś efekt. Natomiast po przedstawieniu swojego stanowiska przez firmy, również odpowiedzialne za odór, nie zmieniło się nic. Wciąż nie mamy możliwości sprawdzania, czy coś idzie do przodu. Poleciliśmy wiceprezydentowi Stanisławowi Mazurowi, który nadzoruje ten temat, by stworzyć miejski program walki z uciążliwościami odorowymi w perspektywie do 2029 roku. Trzeba zaktualizować badania. Ostatnie pochodzą sprzed 7 lat - stwierdza Maciej Fijak.

Kraków: koniec świąt, znikają ozdoby świąteczne

Zrobiliśmy rozeznanie i wysłaliśmy zapytania dotyczące ceny takiego badania. Koszty wahają się od 300 tysięcy do prawie 1,2 miliona złotych. Ale nie mamy środków na wykonanie takiej ekspertyzy. Budżet ustalany był jeszcze we wrześniu i październiku poprzedniego roku. Warto dodać, że nie ma przepisu, który dawałby możliwość Miastu czy Prezydentowi narzędzie do skuteczniejszego działania. Takie kompetencje ma np. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, który ilekroć udaje się na kontrole do tych zakładów, nie wykazuje nieprawidłowości względem wydanych zezwoleń - odpowiada Ewa Olszowska-Dej.

Chcielibyśmy, żeby wyposażyć w przenośne analizatory gazu. Pozwolą zmierzyć stężenie smrodu. Ich koszt to ok. kilku tysięcy złotych. W perspektywie drugiego największego polskiego miasta, to nie jest dużo - postuluje Maciej Fijak. 

Czekamy na wycenę urządzenia pomiarowego z możliwością podpięcia go pod drona. Mogłoby penetrować z powietrza te zakłady i mierzyć emisję odorów. Jednak urządzenia, które są dostępne na rynku, badają głównie siarkowodór i amoniak. A lista „złowonnych” gazów jest długa… Nie ważne czy będzie to kosztować nawet milion złotych, bo wciąż nie mamy na to pieniędzy Najdroższa jest ekspertyza, jeśli wszystko będzie szło w takim kierunku jak dotychczas, to kwota urządzenia będzie dużo mniejsza... - podsumowuje Olszowska-Dej.