- Dzięki kilkumiesięcznemu śledztwu udało się złapać również członków tej grupy. Szef tej szajki stworzył swoistą sprawnie działającą sieć połączeń. On tworzył reklamy, które zamieszczał w sieci, kompletował grupę piszących, zbierał wiele potrzebnych kontaktów - mówi Sebastian Gleń z małopolskiej policji.
Prace powstawały od samego początku, zazwyczaj bez jakiegokolwiek udziału osoby zlecającej napisanie pracy, która następnie jedynie podpisywała ten dokument i przekładała na uczelni jako własny.
- Łącznie za wszystkie stworzone prace na konto grupy trafiło około 7 milionów złotych. Tylko około 10% z tych pieniędzy trafiło na konto osób piszących, reszta trafiała do zatrzymanego szefa tej grupy - dodaje Sebastian Gleń.
O tym czy osoby, które korzystały z usług tej grupy, stracą tytuły naukowe zdecydują już same uczelnie. Prokuratura zapowiada, że sprawa jest rozwojowa i kolejne zatrzymania są kwestią czasu.