Podejrzane pakunki na lotnisku. Pirotechnicy interweniowali aż cztery razy
Do Świąt Bożego Narodzenia pozostało coraz mniej czasu. Na lotniskach widać wzmożony ruch pasażerów. Ochroniarze mają oczy szeroko otwarte i są czujni na wszelkie nietypowe zachowania lub przedmioty. Ostatnio kilka rzeczy wzbudziło ich podejrzenia.
Specjaliści aż czterokrotnie podejmowali działania w związku z pozostawionymi bez opieki: paczką, reklamówką, walizką oraz … samochodem. Wszystkie interwencje zostały podjęte po otrzymaniu informacji od Służby Ochrony Lotniska.
- Pierwszy przypadek dotyczył podróżnego, który pozostawił zapakowaną paczkę na koszu ze śmieciami. Po sprawdzeniu, pakunek uznano za bezpieczny, a wewnątrz niego znaleziono bańkę z 5 litrami oryginalnie zamkniętego oleju silnikowego - wyjaśnia straż graniczna.
Balice. Co znajdowało się w porzuconej na lotnisku walizce?
Do kolejnej interwencji doszło za sprawą pozostawionego w miejscu niedozwolonym, przy pobliskim hotelu, samochód osobowy marki Renault Scenic. Do sprawdzenia pojazdu wykorzystano małego robota taktycznego oraz psy służbowe do wyszukiwania materiałów wybuchowych i broni. Ostatecznie okazało się, że auto nie jest w żaden sposób niebezpieczne. Działania specjalistów nie utrudniły pracy na lotnisku.
Kolejne czynności zostały podjęte przez podejrzenia wobec reklamówki z artykułami spożywczymi, a także walizką zawierającą odzież i zabawki.
- W obydwu sytuacjach, po przeprowadzonej wstępnej analizie funkcjonariusze z Placówki SG w Krakowie-Balicach podjęli decyzję o użyciu specjalistycznego sprzętu i wykorzystaniu podczas działań psów służbowych do wyszukiwania materiałów wybuchowych i broni. Po dokonaniu sprawdzeń przy użyciu specjalnego zestawu do wykrywania i identyfikacji materiałów wybuchowych oraz przeprowadzeniu kontroli manualnej, bagaże i przedmioty zostały uznane za bezpieczne - dodaje straż graniczna.
Pomimo, że wszystkie zdarzenia nie spowodowały utrudnień w odprawie pasażerów, funkcjonowaniu przejścia granicznego, ani opóźnień samolotów, to działania wymagały zaangażowania kilkunastu funkcjonariuszy oraz psów służbowych.