"Drugi lockdown oznacza śmierć dla firmy i bezrobocie dla pracowników". Krakowscy restauratorzy są w ponurym nastroju po ogłoszeniu przez Premiera Morawieckiego, że od soboty wszystkie restauracje i lokale gastronomiczne mogą działać wyłącznie na wynos lub dowóz. Restauratorka Ewa Cienki, która zarządza pięcioma lokalami w centrum już wie, że część z nich zostanie zamknięta.
Pracownicy zostaną wysłani na urlopy. Urlopy bezpłatne. No jeszcze zastanowimy się jak to zrobić, ale w tym momencie Rynek jest pusty. Obowiązują obostrzenia, więc pewnie za chwilę dla osób dorosłych też coś zostanie wprowadzone, jeżeli ta sytuacja nie ulegnie zmianie - mówi.
Premier przekazał na piątkowej konferencji prasowej, że obowiązujące od jutra obostrzenia mają potrwać wstępnie tylko dwa tygodnie, ale restauratorzy w to nie wierzą.
Spodziewamy się co najmniej miesiąca bądź dwóch, czyli tak, jak było ostatnio. Te cyfry nie maleją i nie zmaleją, bo tak naprawdę gastronomia nie ma żadnego wpływu na liczby zakażonych i zachorowań. My nie funkcjonowaliśmy po poprzednim lockdown-ie nawet na piętnaście procent swoich możliwości - mówi restaurator Przemysław Greniewicz.
Część restauratorów jest najbardziej zaskoczona skalą nieprzygotowania Państwa na tę sytuację. Nie rozumieją jak to możliwe, że przez kilka miesięcy "odwilży" w okresie wakacyjnym nie zrobiono niczego, aby uchronić kraj przed drugą falą zakażeń, o której wiadomo było, że będzie już w czasie tej pierwszej.
Jak dotąd Rząd nie poinformował o żadnym planie pomocowym dla przedsiębiorców, którzy ucierpią z powodu nowych obostrzeń.