Koronawirus zaczyna odbijać się na krakowskich planach świątecznych. W tym roku za bożonarodzeniową iluminację miasta przyjdzie nam zapłacić 2 miliony złotych. Magistrat przyznaje, że to spory wydatek, ale umowa na iluminację została podpisana rok temu na trzy lata. Nikt nie mógł przewidzieć, że wybuchnie pandemia a zerwanie umowy wiązałaby się z karami finansowymi.
Firma byłaby w stanie udowodnić, że poniosła koszty na przygotowanie się. Zaplanowała pewne prace. Pewnie byłoby to liczone w setkach tysięcy złotych jeżeli nie więcej, a nie mielibyśmy żadnej iluminacji - mówi Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
Na zwrócenie uwagi, że setki tysięcy to nie są dwa miliony urzędnicy odpowiadają, że koszty karne mogłyby wzrosnąć, poza tym wykonali analizę, wedle której zerwanie umowy teraz się nie opłaca.
Tu problemy się nie kończą. Pod znakiem zapytania stoją tradycyjne Targi Bożonarodzeniowe. Przy obecnych obostrzeniach nie mogłyby się odbyć. Miasto myśli nad rozwiązaniem.
Równie dobrze moglibyśmy pomyśleć o tym żeby Targi zorganizować na przykład przez internet. Targi mają to do siebie, że na taką otwartą przestrzeń przychodzą ludzie. Myślę, że nikt nie zagwarantowałby rzeczywiście tego, żeby wymogi bezpieczeństwa były zachowane - mówi Dariusz Nowak z Magistratu.
Krakowscy handlowcy bardzo liczą na Targi, bo dla wielu z nich to będzie ostatnia deska ratunku przed bankructwem.
Tymczasem Krakowskie Biuro Festiwalowe intensywnie zastanawia się nad formą organizacji miejskiego Sylwestra. Ze względu na reżim sanitarny na pewno nie odbędzie się w takiej odsłonie jak do tej pory, ale jednocześnie miasto nie chce z niego rezygnować.