Odwilż w Tatrach. Wysoko w górach wciąż jest śnieg i obowiązuje zagrożenie lawinowe
Koniec lutego w Tatrach stoi pod znakiem odwilży. W tym roku śnieg wybitnie nie dopisał, zaś obecnie ze względu na ocieplenie w ciągu dnia częściowo topnieje, a wieczorami ponownie zamarza. To sprawia, że warunki do uprawiania turystyki górskiej są bardzo trudne — szlaki są oblodzone, a poruszanie się po nich wymaga odpowiedniego sprzętu i umiejętności posługiwania się nim. Tatrzański Park Narodowy apeluje do odwiedzających dobre przygotowanie do wyjścia w Tatry. W górach wciąż obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego.
— W Tatrach występują liczne oblodzenia — jest bardzo ślisko. Dotyczy to zwłaszcza tak popularnych szlaków, jak Droga do Morskiego Oka, gdzie szczególnie silne oblodzenia występują na "skrótach" powyżej leśniczówki Wanta — odradzamy korzystanie z nich, wędrówkę najlepiej kontynuować drogą. Poza lodem, w niższych partiach Tatr, w godzinach popołudniowych występuje mokra breja śnieżna. Śnieg w wyższych partiach Tatr jest w większości twardy i zmrożony. Poruszanie się w wyższych partiach Tatr, wymaga doświadczenia w zimowej turystyce górskiej, umiejętności oceny lokalnego zagrożenia lawinowego i dostosowania trasy do aktualnie panujących warunków, jak również posiadania sprzętu zimowego (raki — nie raczki!, czekan, kask, lawinowe ABC — detektor, sonda, łopatka), wraz z umiejętnością obsługi. Na niżej położone szlaki w partiach reglowych, zalecamy wziąć raczki i kijki — przekazał Tatrzański Park Narodowy.
Słynny tatrzański lisek pojawił się na szczycie Kasprowego Wierchu i zaczepiał turystów
O tym jegomościu było głośno już nie jeden raz! W Tatrach szaleje lisek-chytrusek, który zdążył już wsławić się niejedną brawurową kradzieżą. Zwierzę na tyle przyzwyczaiło się do obecności ludzi na górskich szlakach, że chętnie do nich podchodzi, zwabiony zapachem zawartości plecaków i kiedy tylko turyści na chwilę odwrócą wzrok, porywa się na ich jedzenie, a nawet sprzęty. Ostatnio lisek ponownie pokazał się turystom, tym razem na szczycie Kasprowego Wierchu, nieopodal obserwatorium meteorologicznego.

Rezolutny zwierz chętnie podchodził do wędrowców, wzbudzając tym niemałą radość. Niestety, chociaż widok pociesznego liska na szlaku bawi, jego siła przyzwyczajenia do ludzkiego pożywienia nie jest dobra. Dzikich zwierząt nie powinno się dokarmiać zwykłym jedzeniem. To sprawia, że upośledzają się ich umiejętności samodzielnego zdobywania pożywienia, dodatkowo takie pożywienie nie jest dla nich zdrowe.
— Najprawdopodobniej ten jegomość towarzyszył mi kiedyś w nocnej, zimowej, samotnej wędrówce w kierunku Murowańca. Było mi dzięki temu raźniej. Dziękuję Rudzielcu — czytamy w komentarzach pod nagraniem.
— Dokarmianie go naszym jedzeniem na pewno mu się nie przysłuży. Lubie zwierzęta i życie w symbiozie z naturą, ale żal mi tego lisa, że musi zebrać od ludzi — czytamy w komentarzach pod nagraniem.
— Ech durne turysty już go nauczyli karmienia. Ale zdrowy patrząc po chodzie i futerku. Niech żyje pięknotek jak najdłużej w świecie zabrudzonym przez ludzi — czytamy w komentarzach pod nagraniem.