Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie na ul. Wielickiej 265 to największa placówka pediatryczna na południu Polski. Mimo tego, małych pacjentów w Krakowie jest tak wielu, że lekarze SOR nie dają rady przyjąć i przebadać wszystkich. Rodzice z dziećmi muszą czekać na w wielogodzinnych kolejkach, a nierzadko są odsyłani do Myślenic, Proszowic, Brzeska, Bochni lub nawet sto kilometrów dalej – do Tarnowa.
– Mogę potwierdzić, że taka sytuacja ma miejsce. SOR jest non stop całkowicie przepełniony i nie ma miejsc. Pacjenci odsyłani są tam, gdzie jest w danej chwili jakieś miejsce, zdarza się, że nawet do Bochni czy do Tarnowa. Co ciekawe, nie można powiedzieć, że panuje teraz jakiś konkretny wirus. To są dzieci właściwie ze wszystkimi możliwymi chorobami – powiedziała nam Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Okazuje się, że na SOR zgłaszają się także rodzice, z dziećmi, które nie wymagają natychmiastowej opieki, a są jedynie przeziębione. Powoduje to, że kolejki są jeszcze większe, a ci, którzy naprawdę potrzebują specjalistycznej pomocy, muszą szukać jej gdzie indziej.
– Zdarzają się też niestety rodzice, którzy przedwcześnie panikują i przyjeżdżają na przykład z dzieckiem z gorączką, która trwa od trzech godzin. Z racji tego, że SOR jest naprawdę przeładowany, mam taki apel do wszystkich rodziców: pamiętajmy, na SOR przyjeżdża się z czymś, co naprawdę wymaga specjalistycznej interwencji lekarskiej – dodała rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
W rozmowie z nami Katarzyna Pokorna-Hryniszyn potwierdziła także, że w dziecięcym szpitalu w Prokocimiu nie ma również miejsc na oddziale pediatrycznym. Na pozostałych 21 oddziałach reprezentujące wszystkie specjalności pediatryczne oraz chirurgiczne (z wyjątkiem chorób zakaźnych i stacjonarnej psychiatrii) mali pacjenci przyjmowani są zgodnie z kolejnością.