Chodzi o wolontariuszy zrzeszonych wokół facebookowej grupy "Tauron Arena pomoc dla Ukrainy”, którzy rozdawali uchodźcom kanapki i ciepłe napoje. Ta liczy około 1 tys. osób, choć na co dzień przed halą widowiskową pracowało ich znacznie mniej - od 9 do 15. Zarzewiem konfliktu okazała się propozycja porozumienia, jaką spółka złożyła wolontariuszom.
Zapisy o karach umownych, zapisy o pokrywaniu z własnej kieszeni prądu, wody czy wywozu śmieci - wymienia Dominika Jon, koordynatorka grupy.
Projekt porozumienie zakładał możliwość nakładania kar umownych od 500 do nawet 2 mln zł.
Małgorzata Marcińska prezes Tauron Areny Kraków tłumaczy, że porozumienie miało standardową treść, a spółka w ten sposób chciała zabezpieczyć się przed nieprawidłowościami, a tych nie brakowało.
Spotkaliśmy się z przypadkami grzebania w urządzeniach elektrycznych, przepinania przewodów w rozdzielniach i rozkładania namiotów na drogach przeciwpożarowych - wylicza.
Władze Tauron Areny Kraków zaprzeczają też, by żądały od wolontariuszy opłat, o których wspominała Dominika Jon.
A przed Tauron Arena Kraków pracują wolontariusze pomagający w wydawaniu PESELI czy wydający posiłki w ramach World Central Kitchen.