Dyskusja toczy się od kilku lat. W Krakowie już odbyło się kilka demonstracji w temacie dorożek. Kierowano także petycje do poprzednich władz miasta. Kiedy zobaczyliśmy, że ogłoszono przetarg, postanowiliśmy działać. Chcemy by przeprowadzono konsultacje, zebrać szeroki zespół włącznie z osobami, prowadzącymi biznes dorożkowy. Żeby porozmawiać, co robić dalej. Ogłoszenie przetargu na dwa lata, również zamyka dyskusję na ten okres – podkreśla jedna z inicjatorek petycji z „Akcji Ratunkowej dla Krakowa” Monika Konieczna.
Jak na wystosowanie petycji odpowiada Stowarzyszenie Dorożkarzy Krakowskich? Jego pełnomocnik Filip Szatanik twierdzi, że wiele informacji pojawiających się w temacie krakowskich dorożek są nieprawdziwe: Stowarzyszenie jest dotknięte przede wszystkim skalą fake newsów w przestrzeni medialnej, także generowanych przez niektórych sygnatariuszy petycji. Chodzi o pracę koni oraz dorożkarzy. Dorożkarze skrupulatnie dotrzymują umów zawartych z Urzędem Miasta Krakowa. Konie są poddawane regularnym badaniom. Tryb pracy koni był przedmiotem ekspertyz. Wszystkie badania nie potwierdzają, by konie były traktowane w nieodpowiedni sposób. Dorożki to element oferty kulturalnej Krakowa. Taką atrakcję możemy spotkać np. w Wiedniu - mówi Filip Szatanik.
Pierwszym, najważniejszym argumentem za petycją jest dobrostan zwierząt, które pracują w ciężkich warunkach. W przestrzeni miejskiej jest głośno, spory ruch a także zanieczyszczenie powietrza. Centrum miasta to nie jest miejsce dla takich zwierząt. Drugim argumentem jest to, że tradycja niekoniecznie musi wyglądać w ten sposób. Dorożki mogą być elektryczne – przekonuje Monika Konieczna z „Akcji Ratunkowej dla Krakowa”.
Dorożki są ekologiczne – kontruje Szatanik. Nie generują dodatkowych stężeń zanieczyszczeń. Mamy dowody na to, że wielu Krakowian jest dumnych z obecności dorożek. Są także wysoko oceniane przez przyjeżdżających gości z zagranicy. Warto podkreślić, że dorożkarze wykonali duży wysiłek, aby dostosować pojazdy do zaleceń plastyka miejskiego, by wpisywały się w uchwałę krajobrazową. Są elementem, który przekłada się do budowania marki miasta – dodaje pełnomocnik krakowskich dorożkarzy.
Konsekwencje pozytywnego rozpatrzenia petycji przez prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego mogą przekreślić definitywnie los dorożkarzy. Na pewno byłoby to uderzenie w krakowskich przedsiębiorców. Biznesy dorożkarskie prowadzone są często od wielu pokoleń. Będziemy przekonywać opinię publiczną, prostować nieprawdziwe informacje. Liczymy na to, że przetarg zostanie przeprowadzony zgodnie z terminem - kończy Szatanik.
Ostatecznie chcielibyśmy porozmawiać o możliwości wycofania dorożek z Krakowa. Nie musi się to wydarzyć z dnia na dzień. Po to chcemy konsultacji, by ustalić termin i czas przejściowy dla osób prowadzących biznes dorożkarski – podsumowuje Konieczna.
Przetarg został wyznaczony na 27 listopada. Natomiast petycja ma trafić na biurko prezydenta w poniedziałek.