Czym są tajemnicze niebieskie słupy? Zagadka rozwiązana
Charakterystyczne instalacje usytuowane są na koronie wału wiślanego, na wysokości dawnej wsi Bodzów, około 6 km w górę rzeki od centrum miasta. Cykliści, którzy jadą ścieżką rowerową poprowadzoną po wale w stronę tynieckiego opactwa benedyktynów, dostrzegą je przez lewe ramię, po odwodnej stronie usypiska. Z miejscem tym związany jest prof. Tadeusz Szczutko z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, który opiekuje się zlokalizowaną tam infrastrukturą, przy której powstaniu trzy dekady temu sam uczestniczył. Prace tutaj prowadzone były też tematem jego doktoratu. Kiedy akurat jest w terenie, niejednokrotnie musi zmierzyć się z zainteresowaniem przejeżdżających ścieżką rowerzystów. Zaciekawieni pytają, do czego służą sąsiadujące z asfaltowym traktem instalacje.
Profesor prosi pytających, aby wybrali jedną z trzech możliwości:
- Jest to zespół czujników do sprawdzania stabilności wału;
- Są to rury puste w środku, do których w razie zagrożenia miasta powodzią zostanie wprowadzony dynamit i wał zostanie rozerwany, żeby woda się rozlała, zanim zaleje miasto;
- Jest to polowy wzorzec długości służący do sprawdzania sprzętu geodezyjnego – opowiada, żartując.
Szukający odpowiedzi najczęściej wybierają opcję numer jeden. Niektórzy dają się nabrać na wariant numer dwa. Odwołuje się on do miejskiej legendy, którą profesor usłyszał od jednej z osób spacerującej po wale. Ostatnią odpowiedź wskazują tylko nieliczni. Podkreślmy – jedyną prawdziwą. Słupy nie kryją bowiem sensorów. Nie są też elementem wojskowych planów, mających uchronić Kraków przed wielką wodą. Służą natomiast geodetom, a konkretnie – metrologii geodezyjnej.
Oznaczone w terenie punkty pomiarowe składają się na bazę testową „Wisła”. Jest ona częścią Geodezyjnego Laboratorium Metrologicznego, należącego do Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH w Krakowie. Odległości pomiędzy słupami tworzą polowy wzorzec długości, który stanowi referencję do testowania poprawności działania instrumentów pomiarowych używanych przez geodetów. Sprawdza się tutaj m.in., jak z wyznaczaniem odległości radzą sobie dalmierze elektrooptyczne.
Chodzi o wymagania, które wynikają z obowiązujących przepisów. Np. przy pomiarze osnów geodezyjnych sprzęt powinien być sprawdzony i mieć wyznaczone poprawki eksploatacyjne. Mówimy o dokładności na poziomie dziesiątych części milimetra. Najlepsza pogoda do pomiarów to temperatura około +15°C, ciśnienie stałe i zachmurzenie. Wówczas wyniki nie są zakłócone przez wibracje powietrza – opisuje prof. Tadeusz Szczutko.
Czym jest baza testowa „Wisła”?
Początki bazy testowej „Wisła” sięgają 1981 r., kiedy w obecnej lokalizacji powstały pierwsze instalacje. Wcześniej AGH użytkowała bazę złożoną z punktów ziemnych, która znajdowała się na krakowskich Błoniach. – Punkty były przykryte darnią. Trzeba było wiedzieć, gdzie ich szukać – wspomina tamte instalacje prof. Taduesz Szczutko. Nowa baza w Bodzowie, która ją zastąpiła, działała od 1982 do 1995 r. Kres położyły jej prace związane z modernizacją i uszczelnianiem wału, kiedy należąca do niej infrastruktura została zdemontowana. W 1997 r. baza została odbudowana w obecnym kształcie. Jej opiekun zwraca uwagę, że wybrana lokalizacja jest modelowa, jeśli chodzi o miarodajność prowadzonych pomiarów: – Po pierwsze, dysponujemy tu prostoliniowym i płaskim odcinkiem, który trudno byłoby znaleźć gdzie indziej. Po drugie, nie występują w tym miejscu zewnętrzne źródła zakłóceń, co jest szczególnie istotne w trakcie pomiarów z wykorzystaniem GPS.
Na całą infrastrukturę składa się 20 słupów, których rząd ciągnie się na długości 1230 m. Patrząc od wschodniego krańca bazy, pierwsze 4 słupy zostały rozmieszczone w odległości 26, 39, 52 i 78 m od słupa będącego punktem początkowym bazy. Odległość między kolejnymi wynosi w przybliżeniu 77,5 m. Wyjątek stanowi ostatni, który oddalony jest od poprzednika o 64 m. Stabilizację stanowią stalowe rury o długości 6 m i średnicy 30 cm, które są zabetonowane w głębokich na 6 m otworach wywierconych w wale. Końce rur wystają 1,5 m ponad poziom gruntu i są pokryte osłoną termiczną wykonaną z rury wodociągowej o długości 1,8 m i średnicy 40 cm.
Jeśli pominąć przypadki bazgrania po słupach, elementy bazy nie były dotąd celem poważnych aktów wandalizmu. Zdarzyło się natomiast, że jedna z firm medycznych, bez pytania o zgodę, wykleiła na słupach swoje reklamy. Zareagował wówczas urząd odpowiedzialny za nadzór nad wałem przeciwpowodziowym. Poza tym nieprzyjemnym incydentem, bywało też w przeszłości, że bazę wykorzystywano nie do końca zgodnie z przeznaczeniem. Przyświecały temu jednak zgoła inne, pożyteczne cele.
Kiedyś w ramach pikniku naukowego zorganizowałem wydarzenie pod hasłem „sprawdź swój rower”. Zaznaczyłem odcinek 1010 m i każdy mógł sprawdzić, czy licznik w jego rowerze poprawnie zlicza pokonany dystans. Innym razem sprawdzaliśmy profesjonalny drogomierz samochodowy, przy pomocy którego na autostradzie oceniano położenie miejsc, gdzie wystąpiły szkody w nawierzchni. To było urządzenie zakładane na koło – jeździli tam i z powrotem, a my ustawialiśmy je według naszych wskazówek – wspomina naukowiec.