Liczenie kozic w Tatrach. Spada liczba zaobserwowanych osobników
Pogłowie kozic w Tatrach spada. Jednak nie jest to jeszcze tak wielki problem, by bić na alarm. To główne wnioski, jakie płyną z jesiennej akcji liczenia kozic. Zwierzęta te liczyli zarówno przyrodnicy z Polski, jak i ze Słowacji. Największa populacja kozic została odnotowana w 2018 roku, kiedy tych zwierząt przyrodnicy naliczyli aż 1400 sztuk. O tego czasu następuje tendencja spadkowa populacji tych zwierząt. O podsumowaniu akcji mówi Jarosław Rabiasz z działu naukowego Tatrzańskiego Parku Narodowego.
— Wyszło nam 926 sztuk, jakie udało nam się zaobserwować. Należy pamiętać, że to liczba, która zaobserwowaliśmy, a każde liczenie obarczone jest błędem, więc tych kozic jest na pewno więcej. Jest to liczba wszystkich osobników, zarówno capów, jak i kóz oraz młodych po stronie polskiej i słowackiej — powiedział nam Jarosław Rabiasz z Tatrzańskiego Parku Narodowego. — Widzimy taką tendencję spadkową od 2018 roku w liczeniu kozic. Martwi nas też wiosenne liczenie kozic, gdzie była niska liczba młodych osobników, co też przełożyło się na niską liczbę jesienią. Będziemy się starać monitorować tę sytuację na wiosnę i szukać jej przyczyny. Trudno na dzień dzisiejszy wyrokować, jaki jest powód. To musi być cały zespół czynników, które musimy zbadać i przeanalizować — dodał przyrodnik.
Kiedy niska liczba kozic w Tatrach jest alarmująca?
Jak powiedział nam Jarosław Rabiasz z TPN na razie sytuacja nie jest niepokojąca. W przypadku dzikich zwierząt ta liczba z roku na rok może się różnić, ponieważ wchodzą tutaj czynniki środowiskowe, inne dzikie zwierzęta. Chociaż teraz obserwujemy tendencję spadkową, już za kilka lat sytuacja może się odwrócić. Najgorsza sytuacja z populacją kozic w Tatrach była w 1999 roku. Wówczas w całych Tatrach zaobserwowano zaledwie 241 zwierząt. Zdaniem przyrodnika zaalarmować powinno nas, kiedy ta liczba spada do około 350 kozic.
— Alarm może się zaświecić, kiedy ta populacja spadłaby do 350 osobników w całych Tatrach. Wtedy już pojawia się zagrożenie wyginięciem, tak jak to było na początku wieku. W 1999 roku populacja była na skraju zagrożenia wyginięciem. W takiej sytuacji jest taki prawdziwy czerwony alarm. Na razie mamy czas na monitorowanie, sprawdzanie i reagowanie odpowiednio wcześnie, jeśli ta tendencja dalej będzie utrzymywała się jako spadkowa — powiedział Jarosław Rabiasz.