Koniec nocowania na „glebie” w schroniskach. Oto przyczyny
Czym w ogóle jest nocowanie na „glebie”? Określenie to doskonale znają turyści i stali bywalcy górskich schronisk. Chodzi po prostu o spanie na podłodze, kiedy w danej placówce brakuje miejsc w pokojach. To zwyczaj, który funkcjonuje w placówkach od dawna i rozwiązanie, do którego tradycyjnie przywykli piesi wędrowcy. Takie nocowanie wymaga własnego sprzętu, m.in. materaca czy karimaty i jest zazwyczaj tańsze, niż spędzenie nocy w pokoju, co również czyni tę formę noclegu niezwykle popularną. Problem w tym, że nocowanie na „glebie” w schroniskach może wkrótce odejść do lamusa. Dlaczego?
Generalnie nocleg ten nie podlegał żadnym regulacjom i niósł za sobą pewne ryzyko.

Sprawę na łamach magazynu „Na szczycie” opisał Andrzej Bazylczuk. Jak czytamy, nowe regulaminy mają zawisnąć w schroniskach już po wakacjach. Znajdzie się tam zapis dotyczący ograniczenia nocowania na podłodze. Zdaniem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego zmiany są podyktowane względami bezpieczeństwa, szczególnie przeciwpożarowymi. Wielokrotnie bowiem sygnalizowano, że taka forma noclegu, np. w pobliżu źródła ciepła może skutkować tragicznym w skutkach pożarem.
Jak wskazał Andrzej Bazylczuk, powód może być również inny. Chodzi o sam fakt wykorzystywania tej formy noclegu nawet w momencie, kiedy pokoje są dostępne, a także korzystanie z „dóbr” schronisk, nie płacąc przy tym ani złotówki. Chodzi m.in. o sytuacje, kiedy turyści późno przybywają na miejsce, organizują mini-imprezy, a potem zwyczajnie zasypiają „gdzie popadnie”, wychodząc z samego rana i nie pozostawiając za nocleg żadnej opłaty. To sprawa nieuregulowana, którą ciężko skontrolować, wobec czego PTTK planuje podjęcie wspomnianych działań.
Czy spanie na podłodze w górskich schroniskach zostanie całkowicie zlikwidowane? Wydaje się, że nie ma takiej możliwości. Chodzi zatem o jak najszersze ograniczenie stosowania takiego rozwiązania, tak, aby pozostawało ono faktycznie ostatecznością uregulowaną jakimikolwiek przepisami.
Problem polega na tym, że obecnie ta „ostateczność” bywa nadużywana, na czym tracą m.in. włodarze samych schronisk.