W całej Polsce jest ich już 17, krakowska Radna od 12 lat walczy o kolejny. Cmentarze dla zwierząt powoli przestają wzbudzać zdziwienie, ale jak mówi Małgorzata Jantos pod Wawelem nie ma woli mieszkańców by takowy powstał. Potrzeba wbrew pozorom jest bardzo duża.
Ponieważ wiek XXI jest wiekiem tak naprawdę samotności. Ludzie mają przyjaciół i niekiedy najbliższych członków rodziny w swoich własnych zwierzętach. Później trudno traktować tych przyjaciół i członków rodziny jako odpady, ponieważ w prawie polskim zwierzęta zmarłe są traktowane jako odpady - mówi.
Pierwszy polski cmentarz dla zwierząt powstał dokładnie 30 lat temu w Koniku Nowym pod Warszawą. Obecnie znajduje się tam już blisko 30 tysięcy grobów. Utworzenie takiego miejsca nie jest łatwe.
Trzeba sporządzać tak zwane raporty oddziaływania na środowisko. Teren, na którym taki cmentarz może powstać, w swoich warstwach gleby musi mieć takie warstwy, które nie będą przepuszczały tych biodegradowalnych pozostałości po zwierzakach do wód pitnych - mówi zarządca cmentarza Dawid Wojda.
Przez wiele lat mówiło się, że krakowskie grzebowisko zwierzęce może powstać w Olszanicy na terenach należących do Uniwersytetu Rolniczego, ale zablokował to uchwalony w maju tego roku plan miejscowy. Decyzja została wymuszona przez okolicznych mieszkańców, którzy sprzeciwiali się temu pomysłowi od samego początku.
Magistrat prowadzi analizy, dzięki którym ma się udać wskazać nowy teren pod realizację grzebowiska. W tym celu mają się odbyć konsultacje z radami dzielnic, na terenie których wskazane będą potencjalne lokalizacje pod cmentarz. Jak dotąd mówi się o czterech obszarach: Opatkowice i Sidzina, Pleszów, Łuczanowice i Kościelniki oraz Przylasek Rusiecki.
