Wisła Kraków przegrywa ze Zniczem. Kuriozalna czerwona kartka
Wisła Kraków nie będzie najlepiej wspominać wyjazdowego meczu ze Zniczem Pruszków. „Biała Gwiazda” zdecydowanie dominowała na boisku w pierwszej odsłonie, zdobywając gola już w 18. minucie meczu po strzale Angela Rodado. Krakowianie kontrolowali mecz i do szatni schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Po przerwie gra Wisły wyglądała gorzej, ale podopieczni Kazimierza Moskala wciąż utrzymywali prowadzenie i starali się kreować kolejne sytuacje.
To, co piłkarze wypracowali przez niemal cały mecz zniweczył debiutujący w barwach Wisły Kraków Tamas Kiss. Pomocnik grał w tym meczu od pierwszej minuty, spisując się nieźle. W 66. minucie Węgier otrzymał żółtą kartkę za odkopnięcie piłki. Już siedem minut później Kiss został wyrzucony z boiska. Piłkę w pole karne Znicza dośrodkował Angel Baena, a nabiegający na nią pomocnik niczym zawodowy siatkarz odbił ją ręką.
Od tego momentu mecz zmienił swoje oblicze. Odważne ataki pruszkowian przyniosły efekt 76. minucie spotkania, kiedy Antona Chichkana pokonał Łukasz Wiech. Niedługo później Znicz zdobył gola na 2:1, jednak sędzia nie uznał bramki Radosława Majewskiego, gdyż ten był na pozycji spalonej. Starania Znicza zwieńczył gol na 2:1 w doliczonym czasie gry po skutecznie wyegzekwowanym rzucie karnym przez Daniela Stanclika.
Jeszcze w trakcie spotkania czerwona kartka Tamasa Kissa stała się ogólnopolskim memem. Trener Wisły Kazimierz Moskal musiał trzymać nerwy na wodzy, odpowiadając na pytania dziennikarzy tuż po ostatnim gwizdku sędziego.
To nie jest kabaret, to jest kryminał. Trzeba jasno o tym powiedzieć. Musimy najpierw ochłonąć, bo myślę, że pod wpływem negatywnych emocji możemy powiedzieć, czy zrobić o jedną rzecz za dużo. Myślę, że jak ochłoniemy, to będziemy się zastanawiać. Nie zmienia to jednak faktu tego, co powiedziałem. To jest nie do przyjęcia dla mnie – powiedział na konferencji prasowej trener "Białej Gwiazdy".