Wstrząsające słowa Tadeusza Dudy przed zbrodnią w Starej Wsi. „Nie znacie dnia ani godziny, jak was spalę”

2025-07-09 12:23

Rodzinny dramat, który przez lata rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami w Starej Wsi pod Limanową, eksplodował z siłą, której nikt się nie spodziewał. Reportaż programu „Uwaga! TVN” ujawnia kulisy przerażającej zbrodni, w której Tadeusz Duda zamordował swoją córkę i zięcia, a następnie popełnił samobójstwo. Dziennikarze dotarli do świadków i dokumentów, które malują obraz człowieka owładniętego nienawiścią i poczuciem krzywdy. W tej historii jak złowieszcze echo powracają słowa, które mężczyzna miał wypowiedzieć do rodziny trzy lata przed tragedią – słowa, które okazały się mroczną zapowiedzią tego, co miało nadejść.

Tadeusz Duda

i

Autor: Dariusz Ryś / Policja Ujawniono szokujące słowa Tadeusza Dudy, które miał wypowiedzieć do bliskich
  • Ujawniono kulisy przerażającej zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami Starej Wsi pod Limanową.
  • Tadeusz Duda zamordował swoją córkę i zięcia, a następnie popełnił samobójstwo, a śledztwo ujawnia mroczne szczegóły konfliktu rodzinnego.
  • Trzy lata przed tragedią Duda miał wypowiedzieć do rodziny wstrząsające słowa: „Nie znacie dnia ani godziny, jak was spalę”.
  • Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.

Stara Wieś. Ujawniono szokujące słowa Tadeusza Dudy, które miał wypowiedzieć do bliskich

Spokój niewielkiej miejscowości został brutalnie przerwany przez serię strzałów. Tadeusz Duda, od lat skonfliktowany z rodziną, najpierw zaatakował swoich teściów, a następnie ruszył w stronę domu córki. Tam, jak relacjonują świadkowie w materiale „Uwagi! TVN”, rozegrał się ostatni akt dramatu. Mężczyzna miał czekać, aż ktoś wyjdzie z budynku. Gdy w drzwiach pojawił się jego zięć, padł śmiertelny strzał. Chwilę później sprawca wybił okna i oddał strzał w kierunku własnej córki, która zmarła na skutek wykrwawienia.

– To wszystko wyglądało gorzej niż w filmie – mówi wstrząśnięty pan Dariusz, brat zamordowanego mężczyzny.

Jak wynika z reportażu, rodzina, choć żyła w ciągłym napięciu, do końca nie wierzyła, że Tadeusz Duda jest zdolny do tak okrutnego czynu.

– Z tego, co mi brat mówił, to oni nie wierzyli, że coś takiego może się wydarzyć. Myśleli, że on może postraszyć czy coś, ale nie, że tak. Nigdy nie było incydentu, żeby Tadeusz gdzieś latał z bronią, czy żeby ktoś z nią go widział – dodaje w rozmowie z reporterami pan Dariusz.

A jednak sygnały ostrzegawcze pojawiały się od dawna. Konflikt w rodzinie narastał latami, a jego kulminacją był akt oskarżenia, który w 2022 roku trafił do sądu. Prokuratura zarzucała Tadeuszowi Dudzie znęcanie się psychiczne i fizyczne nad bliskimi oraz groźby karalne.

– Chodzi o wyzywanie wulgarnymi słowami, poniżanie, ciągłe niepokojenie, zakłócanie spoczynku nocnego. A jeśli chodzi o znęcanie fizyczne, to było to popychanie, uderzanie – wyjaśnia w programie „Uwaga! TVN” Bartłomiej Michura, zastępca prokuratora rejonowego w Limanowej.

Wydawało się, że sprawa znajdzie swój finał na sali sądowej. Stało się jednak inaczej. Jak ujawnia prokurator, rodzina postanowiła dać oprawcy kolejną szansę.

– Pokrzywdzeni zgodnie oświadczyli, że nie chcą ukarania oskarżonego i wnoszą o warunkowe umorzenie postępowania karnego – podkreśla prokurator.

Sąd przychylił się do wniosku. Choć formalnie stwierdzono winę sprawcy, nie poniósł on kary. To pojednanie okazało się iluzoryczne.

To właśnie wtedy, jak wspomina brat ofiary, padły słowa, które dziś mrożą krew w żyłach. 

– Trzy lata temu pierwszy incydent był taki, że on wszedł z kanistrem do domu i powiedział: „Nie znacie dnia ani godziny, jak was spalę” – relacjonuje pan Dariusz.

Ta przerażająca groźba stała się punktem zwrotnym.

– Od tamtego momentu wszyscy trzymali się z dala od niego. Stworzył problemy, a oni przestali go szanować. Wtedy miał poczucie, że go nie szanują, a on ten dom zrobił, że tę rodzinę utrzymał i poniekąd wychował – dodaje.

Kraków Radio ESKA Google News

Eskalacja konfliktu doprowadziła do wszczęcia kolejnego postępowania w kwietniu tego roku. Tym razem Tadeusz Duda miał znęcać się psychicznie nad żoną i grozić śmiercią teściom. Prokuratura zastosowała środki zapobiegawcze: dozór policji i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych. Prokurator Bartłomiej Michura w rozmowie z „Uwagą! TVN” ocenia, że były one „adekwatne i wystarczające”. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu na dzień przed tragedią.

Eksperci, z którymi rozmawiali dziennikarze, mają jednak wątpliwości.

– On groził, że ich zabije, tylko dlaczego zostało to potraktowane na tyle rutynowo, na tyle lekko, że nie starano się tych osób zabezpieczyć? – pyta retorycznie adwokatka Kamila Ferenc.

Jej zdaniem, bardziej widoczne działania, jak regularne patrole, mogłyby ostudzić zapał sprawcy i pokazać mu, że nie jest bezkarny.

Historia Tadeusza Dudy ze Starej Wsi to wstrząsający przykład tragedii, której być może można było uniknąć. To opowieść o tym, jak groźby, nawet te najbardziej przerażające, bywają bagatelizowane, a systemowe rozwiązania okazują się niewystarczające w starciu z determinacją i nienawiścią jednego człowieka. Słowa „nie znacie dnia ani godziny, jak was spalę”, choć ostatecznie nie zostały zrealizowane dosłownie, okazały się zapowiedzią piekła, które rozpętał w zupełnie inny, lecz równie okrutny sposób.

Pogrzeb Tadeusza Dudy [GALERIA]

Pogrzeb Tadeusza Dudy w Kamienicy