Samowola budowlana w Zakopanem. Zamiast poideł dla koni stanęły domki dla turystów
Ruszyła sądowa sprawa górala, który na terenie Bachledzkich Wierchów w Zakopanem postawił nielegalnie pięć domków z drewna dla turystów. Formalnie teren należy do prywatnego właściciela, jednak ze względu na to, że w planie zagospodarowania figuruje jako teren zielony oraz zgodnie z zapisami uchwały o Parku Kulturowym Kotliny Zakopiańskiej — nie może zostać zabudowany. Tymczasem Józef M., mieszkaniec Zakopanego, pod pozorem budowy poideł dla koni, bezprawnie postawił pięć trzykondygnacyjnych budynków.
— To są tereny rolne. W planie są jako niebudowlane ze względu na to, że w studium te tereny są niebudowlane. Ta budowa już sobie pączkuje na tych terenach i nie tylko na Bachledzkim, ale w różnych miejscach w mieście. Zawiązało się stowarzyszenie ochrony Bachledzkiego Wierchu, które wniosło do burmistrza o wsparcie miasta dla swoich działań, żeby powstrzymać niszczenie tego miejsca. Petycja jest powstała, zbierają pod nią podpisy — powiedziała nam w styczniu Małgorzata Staszel z urzędu miasta w Zakopanem. — Jest to budowa budynków, wymagająca pozwolenia na budowę. Jest to pięć budynków. Dwa już są przykryte, a trzy są w trakcie budowy — dodała urzędniczka.
Ruszył proces górala, który nielegalnie wybudował domki na Bachledzkim Wierchu
Po nagłośnieniu problemu przez podhalański oddział Towarzystwa Opieki nad Zabytkami oraz kontroli Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego sprawa trafiła do sądu. Niestety, ani oskarżony, ani jego pełnomocnik nie pojawili się na dwóch pierwszych posiedzeniach. Dopiero w środę, 12 marca na rozprawie pojawił się obrońca górala. Adwokat wręczył sądowi zaświadczenia o chorobie oskarżonego, jednak sąd wciąż uznał jego niestawienie się za niezasadne, ponieważ nie dotyczyły one dni, w których odbyły się wcześniejsze rozprawy. Ponadto obrońca przedstawił pismo, z którego wynikało, że Józef M. leczy się psychiatrycznie. Wobec tego sąd nakazał wyznaczenie biegłego psychiatry. Sprawa będzie mogła ruszyć, kiedy badania zostaną przeprowadzone.
— Nie sądzę, aby była to linia obrony [leczenie psychiatryczne oskrażonego - dop. red.]. Kolejny termin można powiedzieć, że jest ze względów formalnych, z uwagi na dokumentację medyczną, która znalazła się w sprawie. Proszę jednak zwrócić uwagę, że była to decyzja sędziego, my nie wnosiliśmy o taką ewentualność — powiedział nam adwokat Maciej Bartnik. — Tu wina obwinionego musi być wykazana w stu procentach. Bo mamy zawsze potem postępowanie odwoławcze, jeżeli taka sytuacja miała miejsce, że była wymagana opinia biegłego lekarza, taka opinia musi się w aktach sprawy znaleźć — powiedział nam Henryk Ziemianek z zakopiańskich straży miejskiej, który występuje jako oskarżycie publiczny w tym postępowaniu o wykroczenie.
Gdzie na krokusy w Tatrach bez tłumów? Oto najlepsze miejsca na wyprawę:
