Na terenie byłego obozu - najpierw pracy, później koncentracyjnego - KL Plaszow ma powstać memoriał upamiętniający jego historię. Pod budowę obiektu i przynależących do niego parkingów trzeba wyciąć wiele znajdujących się tam drzew. - W dobie katastrofy klimatycznej pozbywanie się terenów zielonych, żeby coś nowego zbudować jest niedopuszczalne - mówi Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
- Ten mały zagajnik tworzy taki naturalny bufor pomiędzy ruchliwą ulicą Kamieńskiego a resztą terenu byłego obozu. Jest ważny dla miasta, bo zmniejsza tutaj temperaturę, pomaga w retencji wody, wycisza ten teren. Żyje tutaj bardzo dużo gatunków ptaków, są wiewiórki, ślimaki winniczki, które są pod częściową ochroną - wymienia Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
Teren, na którym prowadzone będą prace związane z upamiętnieniem miejsca to 40 hektarów. Jednak tylko 3,5 hektara to miejsce, gdzie będą wykonywane prace typowo budowlane. Na pozostałym terenie będą stawiane między innymi tablice, oznakowanie itp. Pod budowę zostanie wyciętych dokładnie 275 drzew. W zamian za to inwestor, czyli Zarząd Inwestycji Miejskich, został zobowiązany do posadzenia w okolicy wycinki 295 innych drzew.
- Projekt budowlany, na podstawie którego zostało wydane pozwolenie, jest swego rodzaju kompromisem pomiędzy wieloma jednostkami. Jakakolwiek zmiana powodowałaby, że ten projekt mógłby praktycznie trafić do szuflady - mówi Jan Machowski z Zarządu Inwestycji Miejskich w Krakowie.
Decyzję o wycince w czerwcu zaskarżyło Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody. Jeszcze nie wiadomo, kiedy wycinka się rozpocznie. Koszt budowy memoriału to około 50 milionów złotych, ale jak dowiedział się nasz reporter, pieniędzy na tę inwestycję jeszcze nie ma.