Potrzeba matką wynalazków. Dzięki rozwiązaniu duchownych, do kościoła można od razu wpuścić kolejną osobę, jeśli poprzednia akurat wyszła. „Humanometr” to po prostu drewniana listwa z dwoma drucikami, na których znajdują się koraliki. Liczba koralików odpowiada liczbie osób, które mogą wejść do bazyliki w czasie obostrzeń.
To już druga wersja „humanometru”. Pierwsza obliczona była na 50 osób, bo takie były wtedy przepisy. Po zmianie tych restrykcji w bazylice może się zmieścić do 78 osób i stąd zaszła potrzeba przebudowy tego narzędzia na 78 koralików – mówi pomysłodawca „humanometru”, brat Stefan Rachoń. - Wykorzystaliśmy koraliki ze starych, zniszczonych różańców, które czasami znajdujemy w kościele. Służą dalej w sprawie kościelnej – dodaje.
Duchowni zaznaczają, że dzięki temu prostemu urządzeniu dużo łatwiej można przygotować się do odprawiania mszy.
Sam widok tego narzędzia powoduje, że ludzie czują się bezpieczni. Wiedzą, że jest limit, że o to dbamy, wiedzą też, że drzwi do kościoła się zamykają, kiedy jest przewidziana liczba wiernych i że drzwi są zamknięte na klucz przez całą liturgię, akceptują to i jest pełne zrozumienie – komentuje proboszcz bazyliki o. Wincenty Zakrzewski.
Początkowo zakonnicy planowali zamówić elektroniczne liczydło z Chin, ale trzeba było na nie czekać ok. 3 tygodni, więc wzięli sprawy w swoje ręce. Jak zapewniają, nowoczesne urządzenia wraz z wyświetlaczem w Mogile na pewno się jednak pojawią.