Kraków. Zapadł wyrok w procesie znanego biznesmena Zbigniewa S.
Po sześciu latach i ponad 60 terminach rozpraw we wtorek przed Sądem Okręgowym w Krakowie zakończyło się postępowanie w sprawie wyrządzenia szkody znacznej wartości w majątku spółki motoryzacyjnej Viamot. W marcu 2019 r. na ławie oskarżonych znalazł się prokurent tej spółki, kojarzony przede wszystkim z tzw. aferą podsłuchową – biznesmen Zbigniew S., a także osiem innych osób.
Jak poinformował rzecznik prasowy sądu ds. karnych sędzia Maciej Czajka, we wtorek sąd uznał Zbigniewa S. za winnego większości stawianych mu zarzutów i wymierzył karę 4,5 roku więzienia, 50 tys. grzywny oraz 10-letni zakaz zajmowana stanowisk w spółkach prawa handlowego. Pozostali oskarżeni zostali częściowo skazani – sąd uniewinnił ich od niektórych zarzutów. W całości uniewinnił w tej sprawie członków rodziny Zbigniewa S.
W akcie oskarżenia przekazanym sądowi na początku 2019 r. prokuratura zarzucała przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków przez osoby zobowiązane – na podstawie Kodeksu spółek handlowych oraz umów – do należytego zajmowania się sprawami majątkowymi spółki, a także wyrządzenie szkody w wielkich rozmiarach w jej majątku. W toku śledztwa ujawniono również przestępstwa karnoskarbowe. Jak wówczas informowała prokuratura, w wyniku działań tych osób spółka miała stracić ponad 42 mln zł.
Zbigniew S. dał się szerzej poznać w 2015 r., gdy ujawnił w internecie akta śledztwa tzw. afery podsłuchowej. Chodziło o nagrania ważnych polityków PO w warszawskich restauracjach. W przeszłości Zbigniew S. był asystentem posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej i doradcą Andrzeja Leppera. W 2015 r. startował w wyborach do parlamentu. Uzyskał poniżej 1 proc. głosów.
