Prawie 20 kajaków przepłynęło 120 kilometrów ku pamięci żołnierza wyklętego. W niedzielę pod Wawelem zakończył się VI już Memoriał Henryka Flamego. Uczestnicy wyruszyli z Czechowic-Dziedzic wzdłuż Wisły do Krakowa. Dlaczego akurat spływ jako forma upamiętnienia? Bo taką samą trasę pokonał Henryk Flame gdy był nastolatkiem. Jak mówi kierownik spływu Paweł Kluska, Flame i jego przyjaciele chcieli dopłynąć do Gdańska.
Na wysokości Krakowa ich łodzie się rozpadły. Burza zniszczyła plany zdobycia Gdańska, no nie mniej na pamiątkę wyczynu nastoletniego Heńka Flamego robimy to samo - mówi.
Przebycie całej trasy zajęło uczestnikom dokładnie 4 dni. W spływie wzięło udział około 40 osób.
Piękna wyprawa, polecam każdemu - mówi jeden z kajakarzy - były wywrotki, były niebezpieczne sytuacje była zatamowana rzeka drzewami, musieliśmy sobie jakoś radzić wspólnymi siłami - dodaje kolejny.
Organizatorzy już zapowiedzieli, że za rok będzie kolejna edycja. Trasa tym razem ma być dłuższa - z metą aż w Sandomierzu.