Co wydarzyło się w Krakowie?
Do biura Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyszła kobieta, która zapytała wolontariuszy o możliwość odebrania od niej kilku królików, gdyż sama posiada kilkanaście sztuk i nie może poradzić sobie z ich utrzymaniem oraz leczeniem.
- Kilka dni później trafiło do nas kilkanaście zwierzaków, w większości chorych. Pani opowiedziała nam swoją historię, jednak cały czas wydawało nam się, że jest z nami nie do końca szczera. Nie mieliśmy dowodów a jedynie nasze podejrzenia, więc próbowaliśmy ją namówić do tego, żeby podała nam swój adres i pokazała resztę zwierzaków... Niestety, pani w żaden sposób nie chciała dać się namówić. Obawiała się, że zabierzemy jej wszystkie zwierzęta - relacjonuje KTOZ.
Za kilka dni kobieta zadzwoniła ponownie z pytaniem o możliwość oddania kolejnych zwierząt.
- Ponieważ pani nie ma samochodu zaoferowaliśmy pomoc w przewiezieniu ich do nas. Umówiliśmy się z panią pod blokiem, gdyż nadal obawiała się podać nam dokładny adres. Zabraliśmy znów kilka królików i bezzwłocznie umieściliśmy je w lecznicy, gdyż tak jak poprzednie, wymagały pilnej pomocy weterynaryjnej – dodaje KTOZ.
Tu historia się nie kończy, bo właścicielka za jakiś czas zdecydowała się na kolejny telefon i taką samą prośbę. Wolontariusze przyjechali pod blok, ale zrobili wszystko, aby tym razem wejść do mieszkania.
- Pani z początku bardzo się broniła, jednak postawiłyśmy sprawę jasno. Nie będziemy w stanie pomóc, jeśli nie zobaczymy na własne oczy, co tam dzieje się w mieszkaniu. W końcu pani musiała odpuścić. Zrozumiała, że chcemy pomóc – czytamy.
Po namowach wolontariuszom udało się wejść do jednopokojowego mieszkania. Nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli.
- Szczerze mówiąc, nie spodziewałyśmy się tego co zobaczyłyśmy w środku. Maleńkie jednopokojowe mieszkanie w całości zajęte było przez króliki. W jedynym pokoju króliki były dosłownie WSZĘDZIE. W klatkach ustawionych jedna na drugiej, na podłodze pokrytej sianem (kilka luźno biegało). Wg słów Pani, króliki są puszczane na zmianę – informują uczestnicy interwencji.
W pokoju praktycznie nie było mebli, a wszędzie stały klatki i produkty dla królików. Okazało się, że kobieta na noc rozkładała na ziemi materac, na którym spała od dłuższego czasu.
- Pani bardzo, ale to bardzo się krępując, wpuściła nas do kuchni.... A tam, w pomieszczeniu 2x2m...zobaczyłyśmy jeszcze 5 psów (…) Po długich pertraktacjach, udało nam się namówić ją na, by oddała nam trzy psy. Cztery psiaki znajdowały się u niej od niedawna. Wcisnęli je ludzie widząc, że Pani ma miękki serce i łatwo nią manipulować – informuje KTOZ.
W ostateczności okazało się, że kobieta oddała wolontariuszom wszystkie króliki. Co ciekawe, w tamtym momencie na ich utrzymaniu było ich ponad dwadzieścia, a ich koszty leczenia wyniosły ponad 30 tysięcy złotych. Łączny koszt leczenia wszystkich królików wyniósł KTOZ ponad 100 tysięcy złotych.
Czy wiesz, że weterynarze to grupa najsilniej obarczona ryzykiem śmierci samobójczej?
Posłuchaj rozmowy o blaskach i cieniach zawodu weterynarza!
Listen on Spreaker.