Harez Parwani, afgański uchodźca mieszkający w Polsce, planował w Krakowie otwarcie restauracji "Chervona Kalyna". Miała być miejscem pracy dla Ukrainek, które uciekły przed wojną w swoim kraju. Restauratorowi chodziło o stworzenie miejsca, gdzie uchodźczynie mogą zarabiać, być niezależne i nauczyć się języka polskiego oraz funkcjonowania biznesu w Polsce. Zamiast wsparcia otrzymał groźby za nazwę lokalu. Na profilu restauracji w mediach społecznościowych pojawiły się agresywne wpisy, w których oskarżano właściciela lokalu, że wybrana przez niego nazwa restauracji jest hymnem UPA.
- Tam było wiele takich komentarzy, gdzie grożono mi oblaniem kwasem masłowym, abym zamknął to miejsce. Słyszałem, że wybiją mi okna- mówi Harez Parvani.
Afgańczyk zawiadomił o groźbach policję, która - jego zdaniem - nie potraktowała zgłoszenia poważnie. Zainterweniowała w tej sprawie Daria Gosek- Popiołek - posłanka z Partii Razem.
- Zwróciłam się z prośbą o to, żeby odbywały się tam częściej kontrole, żeby policja monitorowała ten rejon, aby przeciwdziałać ewentualnym jakimś niebezpieczeństwom. To jest kwestia bezpieczeństwa osób zatrudnionych w tej restauracji - mówi posłanka.
Czekamy na odpowiedź policji w tej sprawie. Restaurator natomiast otworzy lokal po świętach pod nową nazwą "Złote serce". Zatrudnił tam już pięć kobiet z Ukrainy.