Wozy hybrydowe na drodze do Morskiego Oka. Fiakrzy są za
Sprawa transportu konnego do Morskiego Oka ciągnie się w Tatrach od lat. Za jego likwidacją opowiadają się organizacje prozwierzęce, które dowodzą, że dla koni obecna praca na szlaku jest za ciężka. Sprawa nabrała poważnego rozpędu wiosnę tego roku po incydencie, w którym koń przewrócił się na trasie i podniósł się, dopiero kiedy woźnica uderzył go w głowę. Nagranie z tego zdarzenia obiegło Internet, a sprawa trafiła nawet do Sejmu. Przez ostatnie pół roku trwały intensywne prace nad wypracowaniem kompromisu w tej sprawie. Testowano wozy elektryczne i hybrydowe. Górale mocno sprzeciwiali się całkowitej likwidacji transportu konnego. Obecnie, jak dowiadujemy się od prezesa stowarzyszenia fiakrów, są oni gotowi iść na ugodę i uważają, że wozy hybrydowe mogą pogodzić wszystkie strony konfliktu.
— Rozmawiamy cały czas. Nam te hybrydy, tak powiedzmy sobie szczerze, nie są potrzebne, ale żeby już uspokoić całkowicie społeczeństwo, to żeby zostawić tradycję, czyli konie, myślimy, żeby je wspomóc. Żeby całkowicie wykluczyć problem, czy są przeciążone, czy nie. Żeby ta kwestia absolutnie zniknęła. Takie rozmowy są już prowadzone, myślę, że to wszystko się uda — powiedział nam Władysław Nowobilski, prezes stowarzyszenia fiakrów. — Będziemy testować. Wybierzemy najlepszą ofertę, która się sprawdzi. Wiadomo, że nie będzie to odpowiadać wszystkim, ale myślę, że powinno się udać. Technologia też idzie do przodu, jest inaczej niż było te 10 lat temu — dodał.
Starosta tatrzański jest za wozami hybrydowymi do Morskiego Oka
Na pomysł wprowadzenia w Tatrach wozów hybrydowych pozytywnie zareagował również Andrzej Skupień, starosta tatrzański. Jego zdaniem to dobre rozwiązanie, zwłaszcza że funkcjonuje ono już w innych krajach i tam sprawdza się dobrze. Dodaje, że region mógłby skorzystać z dotacji z funduszy unijnych, aby wprowadzić takie rozwiązanie na Podhalu.
— Takie rozwiązania w świecie już funkcjonują. Z technicznego punktu widzenia dzisiaj silnik elektryczny nie jest problemem. Odpowiednio dobre hamulce do wozów również. Obecnie musimy współpracować z osobami, które potrafią opragromować takie urządzenia. Takie wozy działają już w Niemczech. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze ku temu, żeby korzystając z funduszy unijnych, służących ochronie środowiska i innowacyjności, będziemy mogli wesprzeć zakup takich urządzeń — powiedział nam Andrzej Skupień, starosta tatrzański.
Fiakrzy nie chcą całkowitej likwidacji transportu konnego w Tatrach
Władysław Nowobilski, prezes stowarzyszenia fiakrów, nie widzi obecnie możliwości całkowitej rezygnacji z transportu konnego w Tatrach. W rozmowie z nami podkreśla, że jest to symbol Podhala, element góralskiej tradycji i kultury, której trudno szukać w innym miejscu na świecie. Ponadto dla wielu rodzin to wciąż ważny element pracy zarobkowej.
— Nie dopuszczam możliwości, żeby konie były całkowicie zastąpione przez wozy elektryczne. Z kilku względów społecznych. Po pierwsze samochody elektryczne mogą jeździć na całym świecie, a my tutaj staramy się stworzyć pewien charakter, aby nasz regionalizm był żywy. I to nam się udało. A elementem tej tradycji są gospodarstwa rolne, są konie, które potrzebne są, aby tak wyglądały nasze wesela. Poza tym one też zarobkują, urządzamy kuligi, oprawy różnych uroczystości. Po drugie mamy też problem na Podhalu, z tym że nasze gospodarstwa rolne są w odwrocie. Dzięki tym koniom kilkadziesiąt takich gospodarstw może istnieć — powiedział nam Władysław Nowobilski, prezes stowarzyszenia fiakrów.