Za zamkniętymi drzwiami i bez udziału stron trzecich. Przed krakowskim sądem ruszył proces Henryka S. byłego dyrektora Teatru Bagatela oskarżonego o mobbing i molestowanie seksualne 9 kobiet. 8 z nich pracowało w teatrze. Na wniosek prokuratury sąd wyłączył sprawę z jawności. Jak mówi adwokat pokrzywdzonych kobiet Wojciech Nartowski, Henryk S. złożył wyjaśnienia.
Usłyszeliśmy własną, autorską wersję wydarzeń pana oskarżonego. Przedstawia swoje stanowisko i nic więcej nie mogę powiedzieć, ale na pewno jest ono rażąco niezgodne z tym co jest w akcie oskarżenia. Stanowiska stron są bardzo mocno spolaryzowane - mówi.
Pokrzywdzone nie stawiły się w sądzie, ale zjawili się działacze Fundacji Przeciwko Kulturze Gwałtu. Chcieli uczestniczyć w rozprawie, ale sąd odmówił im na wniosek Henryka S.
Oskarżony ma prawo do tego ażeby powiedzieć "nie". Ze względu na to, że sprawa jest za zamkniętymi drzwiami myślę, że im mniej osób pozna te szczegóły intymne związane właśnie z prywatnością, intymnością pań pokrzywdzonych a i zachowań, które były procedowane, tym chyba lepiej - mówi Mecenas Nartowski.
S. został przesłuchany przez prokuraturę po raz pierwszy w styczniu ubiegłego roku. Nie przyznał się wtedy do winy i odmówił składania wyjaśnień. Skontaktowaliśmy się z nim, ale odmówił szerszego komentarza poza jednym zdaniem, w którym ponownie zadeklarował swoją niewinność. Jeśli zarzuty wobec niego się potwierdzą, grożą mu 3 lata więzienia.