Skoro da się w Gdańsku to czemu nie w Krakowie? Aktywiści komunikacji miejskiej chcą aby weekendowe linie tramwajowe obsługiwał wyłącznie tabor niskopodłogowy. W weekendy jeździ mniej składów więc, zdaniem aktywistów, Kraków ma wystarczająco dużo w pełni lub częściowo niskopodłogowych wagonów aby obsłużyć prawie wszystkie linie.
Nie powinno być problemu żeby wszystkie linie tramwajowe, albo prawie wszystkie rzeczywiście obsługiwać taborem niskopodłogowym. Wiemy, że na przykład stan torowiska na Ptaszyckiego wyklucza kursowanie niskopodłogowych tramwajów, ale jest oprócz tego kilka linii, które mogły by być niskopodłogowe, na których już jeżdżą po części, ale właśnie dałoby się mieć tego więcej - mówi Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa.
Obecnie wysokopodłogowe tramwaje jeżdżą między innymi na liniach 9, 22 czy 24. Marek Gancarczyk z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego twierdzi jednak, że chwilowo nie ma innej opcji.
Musi też być po prostu czas na to, żeby te wagony mogły przechodzić serwis, mogły przechodzić przeglądy. Stąd też nawet jeżeli jest taka sytuacja, że my te wagony mamy, bo one są na przykład fizycznie w zajezdni, to one po prostu nie zawsze są gotowe do tego żeby na te wszystkie linie wyjeżdżać - mówi.
Polecany artykuł:
Taka argumentacja nie przekonuje aktywistów. Twierdzą, że rok temu na chwilę wprowadzono taki system. MPK odpowiada, że owszem, ale w wakacje, kiedy część linii jest zawieszona. Urzędnicy odnieśli się też do argumentu, że w Gdańsku taki system funkcjonuje. Ich zdaniem nie da się porównać sytuacji komunikacyjnej Gdańska i Krakowa ze względu na inną powierzchnię torowisk. W Krakowie jest dużo większa i potrzeba więcej składów by ją całkowicie obsłużyć.
Sytuacja ulegnie zmianie w ciągu najbliższych kilku lat, gdy do Krakowa dotrze pełne zamówienie 50 tramwajów typu "Lajkonik". Obecnie jest 8. MPK podpisało też umowę na dostawę kolejnych 35 nowych niskopodłogowych tramwajów z firmą Stadler.