Na pomysł mobilnych spopielarni zwłok zasilanych gazem LPG wpadł Zbigniew Baran, prezes firmy pogrzebowej Karawan. Na ponad dwudziestohektarowej działce przedsiębiorca postawił już stacjonarne krematorium, które po protestach mieszkańców przeniósł z Nowej Huty. Ze względu na problemy z przyłączem gazu, spopielarni nie uruchomił do dziś. Zdaniem Barana, gdyby epidemia koronawirusa przybrała na sile, miasto stanęłoby przed wyborem: albo pochówki w masowych mogiłach albo kremacja zwłok.
Polecany artykuł:
Uważam to za perspektywicznie potrzebne ze względu na wzrost zgonów na choroby zakaźne. Kraków nie jest w ogóle przygotowany do zwiększenia kremacji w razie potrzeby. Łódź, Warszawa czy Śląsk są rewelacyjne przygotowane. Na Śląsku jest kilkadziesiąt spopielarni - stwierdza.
Przedsiębiorca zapewnia, że chęć postawienia tych szczególnych kontenerów zgłosił do urzędu, choć wcale nie musiał.
Postawienie kontenera niezwiązanego z gruntem nie wymaga takiej formuły, ja jednak uważam, że urząd powinien wiedzieć - mówi.
Działania Barana nie spodobały się właścicielom konsorcjum Klepsydra, które po sąsiedzku prowadzi jedyne w Krakowie krematorium. Powstało ono w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego z krakowskim magistratem.
Trochę pogrywa na nosie urzędom i urzędnikom, proceduje inwestycję w niezrozumiały sposób. Występuje o budowę domu pogrzebowego, później po cichu występuje o projekt zamienny, robi projekt zamiany, czyli krematorium. Następnie wstawia do niego piec, który kiedyś został oprotestowany przez mieszkańców. Inwestycja nie może ruszyć, podobno są problemy z gazem, z moich informacji wynika, że nie posiada odpowiednich decyzji - mówi Rafał Cichewicz dyrektor krematorium.
Zbigniew Baran nie zgadza się z taką argumentacją.
Wydział Architektury z niezrozumiałego powodu odsyłał nasze wnioski do kosza. zwróciliśmy się do urzędu wojewódzkiego, który zgodę wydał - informuje Baran.
Zdaniem przedstawiciela Klepsydry również kontenerów nie można stawiać sobie ot tak, bez zezwolenia. Stąd zapytanie do WIOŚ i Wydziału Kształtowania Środowiska. Pismo nie dotarło jeszcze jednak do żadnego z urzędów.
Zbigniew Baran nie pozostaje konkurencji dłużny.
Gdy uruchamiają akt spopielenia nowego delikwenta to przez 2-3 minuty dymi się, jak z dobrego "kopciucha" - relacjonuje.
Rafał Cichewicz zapewnia, że gęsty dym wydobywający się z komina jego krematorium jest nieszkodliwy.
Mieliśmy problemy tego rodzaju, że przez pandemię zakłady pogrzebowy traktowały wszystkich zmarłych, jakby byli zarażeni koronawirlsem i zupełnie niepotrzebnie wkładali zmarłych w podwójne worki, co powodowało nadmierne dymienie - przyznaje.
Przyznaje, że swego czasu zaproponował Baranowi współpracę, ten jednak odmówił.