Krakowski Dzień Kobiet zakończył się tysięczną manifestacją antyrządową. Aktywistki feministyczne i zwykłe Krakowianki wspólnie spotkały się przed Biblioteką przy ulicy Rajskiej i wyruszyły na spacer wokół Starego Miasta. Pochód przeszedł ulicami Karmelicką, Podwale, Straszewskiego, Franciszkańską, Grodzką i ostatecznie zakończył się na Rynku Głównym. Punkt startu nie był przypadkowy.
To właśnie w tym miejscu, na Rajskiej 12, miała swój początek demonstracja na rzecz praw wyborczych kobiet. 19 marca 1911 roku - mówiła przez megafon jedna z organizatorek manifestacji.
Dla uczestników protestu było jasne, że tegoroczny Dzień Kobiet jest szczególny. Wyznacznikiem tego było hasło "zamiast prezentów, dajcie nam prawa".
W Krakowie odbywają się co roku manify, które mają różne tematy: kwestia zdrowia, historia ruchu sufrażystek, ale tegoroczna manifa musiała dotyczyć tylko jednego. To jest nie tyle formuła manify, co formuła protestu. Strajku kobiet - mówił jeden z uczestników marszu.
Manifestacja odbyła się bez zakłóceń. Była stale zabezpieczona przez oddziały policyjne, które otoczyły dodatkowymi kordonami bezpieczeństwa budynek Kurii Metropolitalnej, Kościół Świętego Wojciecha i Bazylikę Mariacką.